Prowadząc bloga w temacie ogrodowym, wypada czasem wspomnieć o swoim ogrodzie. Co prawda jest takie powiedzenie, że “szewc bez butów chodzi” i można byłoby własnego ogrodu nie posiadać i tym samym go nie pokazywać, ale jednak wydaje mi się, że w tym przypadku nie byłoby to dobre.
To tak jakby pisząc np. o gotowaniu, samemu nic nie gotować albo o samochodach, a samemu samochodu nie posiadać. Albo nawet nie umieć prowadzić. Byłoby to poważne?
W każdym razie “kawałek” ogrodu mam, o czym już kilka razy wspominałem, więc zapraszam na krótki, majowy, niedzielny spacer. Tym bardziej, że pogoda nie dopisuje aby przebywać gdzieś poza domem. A z drugiej strony to właśnie maj jest według mnie miesiącem, w którym rośliny wyglądają najładniej. I jest szczególnie kolorowo.
Wracając do ogrodu, krótka uwaga. Jak pewnie wiecie wyjątkowo lubuję się w kamieniach. Po pierwsze, że mi się podobają, a po drugie, że są praktyczne. Szczególnie w przypadku mojego ogrodu, który jest dość duży i obszerne rabaty kamienne pozwalają mi ograniczyć miejsca z trawą. Którą niestety trzeba kosić, czego bardzo nie lubię.
A skoro są rabaty kamienne, w wielu rodzajach, to na tych rabatach są rośliny. I na tym tle fajnie się prezentują.
Zapraszam więc na krótki spacer po moich kamieniach. Postaram się nie zanudzać zbędnym komentarzem.
Jednak od czasu do czasu coś wtrącę. Np. to, że poukładane drewno kominkowe również stanowi fajne tło dla roślin.
I to, że to jedne z moich ulubionych roślin. Konkretnie rojniki, ale ja nazywam je “polskimi kaktusami”. Idealnie rosną na kamieniach, rozrastają się i zakrywają coraz większe powierzchnie.
Może nie tak duże jak inne płożące, ale jednak. A skoro jesteśmy przy płożących, to w moim ogrodzie, wzdłuż tarasu mam sporą skarpę, wyłożoną kamieniem. I właśnie na niej dobrze radzą sobie irgi i jałowce, które powoli ją całą przykrywają.
No dobra, ale miałem za dużo nie przeszkadzać. Idźmy dalej.
Ale to muszę powiedzieć. W maju najbardziej podobają mi się iglaki. I te ich zielone, żywe przyrosty.
Na zakończenie spaceru zmiana scenerii. Bo może ktoś z Was poczuł się “przytłoczony” kamieniami. I ma niedosyt koloru zielonego, szczególnie w postaci trawy. Więc śpieszę uspokoić, że trawa jest 😉 Oto pierwszy, mały dowód.
I kolejny.
A tu już potwierdzenie. Trawa jest. Dodam, że specjalnie skoszona ponieważ spodziewałem się gości. Czyli Was, Czytelników.
I tyle, krótkich ujęć z mojego ogrodu. Gdyby kogoś z Was nurtowały jakieś pytania z serii “co to jest” albo “jak to jest zrobione”, poniższe komentarze oraz maile są do Waszej dyspozycji.
A jeśli nie, to mam nadzieję, że było to mile spędzone “pięć minut” w ogrodzie “z ogrodem na TY”. Dużo kamieni, lekkie “pomieszanie z poplątaniem”, ale zieleni również nie brakuje. Szczególnie na żywo daje się to odczuć.
Piekny, zadbany ogrod, dzieki za zdjecia, pozdrawiam
🙂