Jest takie powiedzenie: Umiesz liczyć? Licz na siebie. A współczesna rzeczywistość jeszcze bardziej w tym utwierdza. Niemniej czasem się zdarzy dobry sąsiad, który może to zmienić.
Media, życie, rozmowy – wszędzie pokutuje przeświadczenie, że jak czegoś nie zrobimy sami, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Jeśli czegoś nie mamy, to nikt nam tego za darmo nie da. Jeśli czegoś nie wiemy, to nikt nam tego bezinteresownie nie wytłumaczy. Z takim nastawieniem funkcjonujemy, z takim pracujemy i z takim wracamy do domu.
A co w domu i przy domu? Czy tu potrafimy zmienić nastawienie? Czy możemy wyłączyć wyuczony schemat myślenia i nastawić się na wspólne, sąsiedzkie, bezinteresowne działanie? Czyli czy potrafimy docenić ile jest wart dobry sąsiad?
Celowo pomijam przypadki „Kargulów i Pawlaków”, których niestety jest sporo. O ile nie większość. To specjalny przypadek stosunków sąsiedzkich i temat na co najmniej jeden osobny wpis. Szczególnie z perspektywy geodezyjnej gdzie codziennie widzę spory o granicę. Jednak w tym poście nie o tym, tylko o pozytywnych, ogrodowych, aspektach sąsiedzkich.
.
Do czego może się przydać dobry sąsiad?
Ogrodzenie. Każdy na własnej posesji przerabiał, przerabia lub będzie przerabiał temat ogrodzenia. Jeśli nie budowy to przynajmniej konserwacji, chociażby malowania. Nie jest odkryciem, że ogrodzenie, które stoi w granicy jest teoretycznie elementem wspólnym, z którego korzystają sąsiedzi po obu jego stronach.
Szerzej o tej sprawie pisałem w artykule: Pierwszy krok do OGRODU – OGRODZENIE, a granica działki.
Nie ulega zatem wątpliwości, że jeśli stosunki sąsiedzkie są „normalne”, to kwestia ogrodzenia załatwiana jest w sposób cywilizowany, godny XXI wieku. Tzn. bez grabi i siekier, a za to kulturalną rozmową, wspólnym uzgodnieniem rodzaju ogrodzenia i wspólnym uczestnictwie w jego wykonaniu i finansowaniu. Sprawa wydaje się oczywista jednak w napiętych stosunkach sąsiedzkich jest punktem zapalnym do poważniejszej awantury.
Bezpieczeństwo. Nie bez powodu mówi się, że nic tak nie przypilnuje naszego dobytku jak czujne oko sąsiada. I nie ma w tym ani grama przesady. Choćby nie wiem co mówić i jak planować, to zawsze zdarzy się tak, że nasz dom i ogród pozostają bez opieki. Pół biedy jeszcze w ciągu dnia gdy jedziemy do pracy, ale bywa też często, że wyjeżdżamy na kilka dni. Wówczas nasza posesja pozostaje bez opieki. Nie trzeba wspominać, że jest to gratka dla wszelkiego rodzaju złodziei zawodowców i amatorów. I właśnie w takich sytuacjach czujność i prewencja dobrego sąsiada jest nie do przecenienia.
Opieka. Wracając do naszych nieobecności w domu i ogrodzie należy uznać, że są one nieuniknione. Nawet jeśli nie lubimy jeździć na urlopy i nie jeździmy, to zawsze może się zdarzyć inny, konieczny wyjazd lub chociażby pobyt w szpitalu, kiedy nasz teren pozostaje bez opieki. Wspomniane bezpieczeństwo to jedno, ale jest jeszcze druga strona medalu, czyli sprawy techniczno – gospodarcze. W samym domu może to być chociażby konieczność podlania kwiatków, natomiast w jego otoczeniu problemów nie mogących czekać, może być więcej. Chociażby nakarmienie psa czy innej zwierzyny, podlanie czy skoszenie trawnika, a w skrajnych przypadkach, podczas dłuższej nieobecności, nawet zebranie owoców czy wykonanie innych zabiegów. Oczywiście zawsze możemy prosić o pomoc znajomych czy członków rodziny, jednak im dalej mieszkają, tym mniej chętnie będą nas wspomagać. Szczególnie w dłuższej perspektywie. Zatem będący na miejscu sąsiad znów okazuje się niezastąpiony.
Wsparcie techniczne. Choćbyśmy byli nie wiadomo jakimi zawodowcami, gadżeciażami i jak przewidujący, to zawsze zdarzy się, że czegoś nam zabraknie. I to najczęściej w trakcie rozpoczętej i pilnej roboty. Oczywiście zawsze mamy możliwość przerwać i jechać do sklepu, o ile jest akurat otwarty,
albo poprosić o pomoc sąsiada. Z reguły tak jest, że to co nam zabraknie, to sąsiad akurat ma, a nawet jak nie, to ma coś podobnego, co uznamy, że możemy wykorzystać. To jedna sprawa. Druga sprawa to rzeczy, sprzęty, które używamy sporadycznie, okazjonalnie lub z reguły raz lub dwa razy do roku. Np. wertykulator do trawników. Oczywiście zawsze możemy go kupić i trzymać „na wszelki” wypadek, ale mamy też możliwość skorzystać z tego, który ma nasz sąsiad.
Pomoc. Choćbyśmy mieli już wszystko zrobione w domu i ogrodzie, byli super zorganizowani i samodzielni, to zawsze zdarzą się prace, których nie jesteśmy w stanie wykonać w pojedynkę. Czasami jest to większa i dłuższa robota, a czasami sprawa „na 5 minut”. Oczywiście znów możemy prosić o pomoc znajomych czy rodzinę, ale ich wsparcie będzie tym słabsze, im dalej mieszkają. A zdarzają się sprawy, że potrzeba pomocy „na 5 minut”, ale pięć razy w ciągu dnia, bo taką akurat rzecz wykonujemy. Nikt w takiej sytuacji nie sprawdzi się lepiej jak dobry sąsiad, który też coś tam dłubie za płotem.
Dobra rada. Nie sposób aby w ogrodzie znać się na wszystkim. Jeśli znamy się na roślinach, to nie koniecznie musimy znać się np. na nawadnianiu czy oświetleniu, jeśli znamy się na czymś innym, to niekoniecznie musimy znać się na roślinach. I właśnie w takich sytuacjach, pierwszym ogniwem, które może uzupełnić naszą wiedzę, bez konieczności grzebania „po internecie” czy wydzwaniania po znajomych, jest dobry sąsiad zza płotu. Oczywiście nie ma reguły, że akurat będzie wiedział to, czego my nie wiemy, ale jak to mówią: co dwie głowy to nie jedna. Jest większe prawdopodobieństwo, że wspólnie się coś wymyśli.
Miły czas. Ogród to nie tylko „obóz pracy”, ale także miejsce relaksu i odpoczynku. Owszem można samemu, z rodziną czy znajomymi, ale nie zawsze będą mogli przyjechać. Wówczas, osobą która zawsze jest w pobliżu, jest nasz sąsiad. Z reguły tak jest, że jak my odpoczywamy to i on odpoczywa, więc można te odpoczynki połączyć. Można wspólnie porozmawiać przez płot, wypić „herbatkę”, czy inaczej wspólnie i miło spędzić czas.
Porządek. Niestety tak jest, że elementy wpływające na komfort naszego mieszkania i przebywania w ogrodzie, nie kończą się w linii naszego ogrodzenia. To co jest poza nim, jest równie ważne jak to, co znajduje się na naszej posesji. Co prawda zawsze mamy możliwość wybudować mur czterometrowy i nie przejmować się co jest za nim, jednak w praktyce rzadko kiedy tak postępujemy. Wobec tego istotne jest, czy za naszym płotem jest ładnie zagospodarowana działka czy bałagan, chwast i ogólnie rozumiany nieład. Jeśli mamy „normalnego” sąsiada to przeważnie sam zabiega aby jego posesja była estetyczna. A jeśli nawet zdarzy się, że jego poczucie estetyki jest inne od naszego, to zawsze możemy go poprosić o zmianę, licząc, że zrozumie i zaakceptuje naszą prośbę.
Dobry sąsiad to zatem skarb, który trudno przecenić. Jak widać może on mieć znaczący wpływ na komfort naszego mieszkania. A komfort naszego mieszkania to nasz komfort i spokój psychiczny.
Podobnie jak mieszkanie przy uciążliwym zakładzie lub ruchliwej drodze może nasz spokój zaburzyć, tak zły sąsiad również może nas go skutecznie pozbawić. I odwrotnie, mieszkanie wśród zieleni, lasu, w cichym i urokliwym miejscu, to tak samo jak dobry sąsiad, który nas wycisza i pozytywnie nastraja.
Wpis dedykuję mojemu Sąsiadowi Henrykowi i Sąsiadce Sylwii, dzięki którym mogłem poczynić powyższe obserwacje. Zdjęcia „Sąsiadów” pochodzą z serwisu player.pl.
- Najciekawsze betonowe ozdoby do ogrodu - 21 listopada 2024
- Zimowanie roślin w szklarni z poliwęglanu - 19 listopada 2024
- Stare rzeczy w ogrodzie , czyli busem przez polskie ogrody SEZON 7 – OGRÓD 17 - 15 listopada 2024
Dobry sąsiad to skarb. Zły sąsiad to piekło na ziemi.