Piękny trawnik na wiosnę. Instrukcja dla zapracowanych

O wiosennej pielęgnacji trawników mówi się bardzo dużo. Jeszcze więcej się pisze, w tym jak zrobić piękny trawnik na wiosnę. Nie ma chyba ani jednej strony o tematyce ogrodniczej, gdzie ten temat nie byłby poruszany. I bardzo dobrze, bo trawnik to ważna rzecz. Jest jednak tylko jedno małe „ale”. Tzn. mówi się trochę za dużo, a pewne sprawy niepotrzebnie się komplikuje.

Tymczasem, moim zdaniem, całe zagadnienie można zdecydowanie uprościć. Sprowadzić je do trzech prostych kroków i cieszyć się pięknym trawnikiem już od wiosny. Stosuję je od kilku lat, na wielu trawnikach i złego słowa o nich powiedzieć nie mogę.

Są ładne, zdrowe, gęste i cieszą oko.

Jest tylko jeden warunek: aby trawnik był ładny od wiosny, wcześniej również ładny musiał być.

Nie oczekujmy cudów po wiosennych zabiegach, jeśli stosujemy je na czymś, co trawnika nie przypomina i nigdy wcześniej nie przypominało. Pojedyncze kępy trawy, nierówna, zbita ziemia, zachwaszczona, zabrudzona itd. to nie trawnik. Nie był, nie jest i żadne wiosenne zabiegi, czary, a nawet modlitwy, trawnika z niego nie zrobią. Niestety. Najpierw ewentualnie trzeba go założyć, a później dopiero mówić o utrzymaniu.

Ale spokojnie. Trawnik, teoretycznie, można założyć wszędzie. Oto dowód: Czy tu może być kiedyś trawnik? Spokojnie, da się zrobić

.

Piękny trawnik na wiosnę

Wracając jednak do wiosennej pielęgnacji i trzech prostych kroków. Spójrz ja to wygląda w praktyce.

Krok 1

Koszenie. I to bardzo mocne, ja stosuję na wysokość 2cm. Kosiarką mechaniczną z funkcją zbierania trawy.

Oczywiście całej powierzchni trawnika. I niech nikogo nie zwiedzie fakt, że po koszeniu jest on taki ładny i równy więc pewnie niczego mu nie potrzeba. Bo potrzeba, dlatego przechodzimy do czynności kolejnych.

Krok 2

Zanim go przedstawię, krótka uwaga: ponieważ jest to porada dla zapracowanych, to dla pocieszenia dodam, że jesteśmy już w 1/3 całego przedsięwzięcia. A krok 2 to: wertykulacja. Kosiarkę odstawiamy i bierzemy wertykulator.

Możliwości mamy dwie: albo z koszem, albo bez. Jeśli z koszem to „urobek” nam pozbiera, jeśli bez, trzeba go ręcznie wygrabić. Ja preferuję tą bez kosza, która wydaje mi się dokładniejsza, a wygrabianie resztek daje lepsze efekty niż mechaniczne zbieranie.

I tym sposobem krok 2 mamy praktycznie wykonany, moglibyśmy przejść do finału. Jednak zanim to, krótko jeszcze o samej wertykulacji. Pewnie każdy wie, ale na wszelki wypadek: co to i po co?

A jest to, w największym możliwym skrócie, mechaniczne „wygrabienie”, nacięcie darni i usunięcie z niej zeschłych resztek, próchnicy powierzchniowej. Ponieważ sam zabieg i konstrukcja maszyny „narusza” również glebę, to cały zabieg zwiększa jej elastyczność, napowietrza, umożliwia lepszy dostęp wody. Po wertykulacji można również pokusić się o piaskowanie czyli zasypanie powierzchni trawnika piaskiem, co dodatkowo ją rozluźni i zwiększy jej przepuszczalność.

Ale ponieważ to wersja dla zapracowanych, to piaskowanie sobie darujmy. Idziemy dalej.

Krok 3

Dodam, że ostatni. A jest to nic innego jak nawożenie, czyli zasilenie trawnika.

Nawozów, mieszanek jest dużo. Różne składy, różne działanie. Ale ponieważ, jak w tytule, zależy nam na pięknym trawniku już od wiosny, a nie „kiedyś tam”, to warto postawić na mieszanki sprawdzone i stosunkowo szybko działające.

Stosuję nawóz tzw. REGENERATOR. Właściwie sama nazwa mówi już wszystko i powoduje uśmiech na ustach. Bo o taki zregenerowany trawnik, jak dywan, większości z nas chodzi.

Jednak na wszelki wypadek zacytuję jeszcze Producenta: przeznaczony do regeneracji i zasilania trawników sportowych, rekreacyjnych i gazonowych oraz wszelkich gatunków traw ozdobnych. Stosując nawóz natychmiastowo dostarcza się roślinom brakujących składników pokarmowych. Polecany do osłabionych trawników wskutek choroby czy też suszy, jednak regenerator najlepiej stosować po zabiegach aeracji czy też wertykulacji trawnika.

I właściwie to ostatnie zdanie jest najfajniejsze: najlepiej stosować po zabiegach wertykulacji. No więc nawozimy. Oczywiście nie ręcznie. Bo ręką nie jesteśmy w stanie zrobić tego dokładnie, bez „mijanek” i zachować odpowiedniego dawkowania.

Więc robimy to siewnikiem, pas za pasem, w ilości 12 g / 1 m2. Oczywiście na suchą trawę.

I to tyle. Koniec zabiegów. Trawnik po tym wszystkim już wygląda ładnie, a za kilka dni zrobi się jeszcze ładniejszy. Możesz mi wierzyć.

Na zakończenie muszę raz wspomnieć, że po zimie może się zdarzyć, że z takich czy innych powodów, mamy gdzieś na trawniku jakieś „puste pola”. Jeśli są nieduże, może same, z czasem zarosną rozkrzewiającą się trawą. Jednak jeśli są większe, nie warto czekać „na los”. Warto trawę dosiać. Oczywiście znów mieszanek nasion jest dużo, o różnym składzie i zastosowaniu. Najlepiej mieć te, którymi był siany cały trawnik (o ile jeszcze się nie przeterminowały). Albo zdać się na mieszankę „uniwersalną”, ale sprawdzoną.

I oczywiście, w miejscach dosiewek, nie nawozimy. Chyba, że nawozem przeznaczonym do stosowania przy sianiu.

Ale jest jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa. Po zimie może się okazać, że Twój trawnik cierpi na choroby grzybowe, chociażby pleśń śniegową. Wówczas również musisz reagować, zgodnie ze szczegółową instrukcją podaną w tym poście.

Na zakończenie jeszcze mała uwaga: trawnik to nie jedyny bohater w większości ogrodów. Są jeszcze wszelkiego rodzaju inne rośliny. Dlatego o nich również warto pomyśleć. Dlatego ja, wybierając się do ogrodów, które obsługujemy, jestem przygotowany na każdą okoliczność. I w bagażniku mam „podręczny” zestaw na każdą okoliczność. A Tobie mogę polecić asortyment mojego sklepu, jak i różne czekające tam atrakcje.

.

Podsumowanie

O pielęgnacji trawników po zimie dużo się mówi. Wiele zabiegów się proponuje. Jest w tym sporo racji, wiele rad jest cennych. Ale nie można też popadać w przesadę, stosować dziesiątek zabiegów, badań, analiz i mieć z tego tytułu wiele bezsennych nocy. No chyba, że ma się pod opieką murawę stadionu narodowego.

Jeśli jednak nie, trawnik był ładny poprzedniego sezonu, zimą nie przeszło przez niego tornado, to do szczęścia wystarczą mu trzy, proste, wiosenne kroki:

  • skoszenie,
  • wertykulacja,
  • nawożenie.

Oczywiście zrobione rzetelnie i dokładnie. To powinno zagwarantować piękny trawnik na wiosnę. I cały sezon. Choćby tak jak w tym ogrodzie.

Życzę powodzenia, mam nadzieję, że wszystkim zapracowanym, powyższy zestaw minimum okaże się pomocny. W tym Tobie również.

Tomasz Szostak
Latest posts by Tomasz Szostak (see all)

Cześć! 👋
Zapisz się do naszego newslettera!

Zapisz się do naszego newslettera! Odbierz e-book Zioła dla zdrowia

Nie wysyłamy SPAMu, przeczytaj naszą politykę prywatności aby dowiedzieć się więcej.

Join the Conversation

9 Comments

  1. U mnie trawnik jest piękny wiosną, latem trochę gorzej. Mam piaszczystą ziemię i wszystko wysycha moment. Nie pomaga nawet codzienne podlewanie! Nawozu tego przyznam nie stosowałam, ale wszystko jeszcze przede mną! 😉 Pozdrawiam serdecznie Tomku. 🙂

  2. says: major

    Piaszczysta ziemia jest bardzo dobra na zakładanie trawników. Piasek powoduje że woda bardziej obmywa i przesiąka korzenie trawy jest po prostu lepsza przepuszczalność gleby. Prosty przykład, idąc wzdłuż plaży nad morzem widzimy przepiękne kępy traw, niestety nie na długo, przychodzą susze i trawa wysycha. Tak samo jest z trawnikiem kto chce mieć piękny soczysty trawnik musi podlewać. A wracając do tematu te zabiegi w poradniku naprawdę dają efekt. Polecam!

  3. says: Patrycja

    Chciałabym mieć taki piękny dywan na podwórku. Moja pielęgnacja to grabienie drucianymi grabiami i aeracja widłami . Oj ile życie byłoby łatwiejsze gdybym miała do dyspozycji taki sprzęt 🙂 Jednak dywany takiego nie osiągnę nigdy. Mój ogród otoczony jest łąkami i pastwiskami. O ile z ostami da się walczyć- wycinam je zaraz na początku wiosny i praktycznie cały sezon mam z głowy. Tak z mniszkiem to po prostu walka z wiatrakami. Ja wiem ,że są różne cuda- nawozy antychwastowe , jednak na powierzchni 25 arów i w takim otoczeniu jest to po prostu nieekonomiczne. Poza tym dojrzałam wieeeeeeelki plus tego zachwaszczenia 🙂 Pszczoły . Nauczyłam się z mniszkiem żyć i mam cudowną łąkę kwietną na wiosnę , kiedy nic jeszcze właściwie innego nie kwitnie. Koszę tylko fragment najbardziej uczęszczany , a sad i ogród zostawiam na koniec, gdy kwiaty już przekwitną .

Leave a comment
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *