Nie wystarczy mieć rower, aby być kolarzem i nie wystarczy posadzić drzewo, aby być ogrodnikiem

Przeglądając różne branżowe fora, porady ogrodnicze i strony zrzeszające ludzi związanych z tematyką ogrodową, nasunął mi się temat dzisiejszego artykułu: nie wystarczy mieć rower aby być kolarzem i nie wystarczy posadzić drzewo aby być ogrodnikiem.

Jak to zwykle u nas bywa, większość z nas uważa się za specjalistów. Najlepiej znamy się na medycynie, gospodarce i oczywiście polityce. Jesteśmy także ekspertami w dziedzinie motoryzacji, a przede wszystkim wybitnymi kierowcami. Ale także w zakresie ogrodów większość z nas czuje się mocna, a branża ta jest wyjątkowo bogata we wszelkiego rodzaju specjalistów i porady ogrodnicze.

.

Ale na porady ogrodnicze trzeba uważać

Dlatego, że nie każdy, kto ich udziela, powinien to robić. Aby to zobrazować, postanowiłem zebrać kilka przykładów, tzw. „pierwszych lepszych” z innych dziedzin naszego życia:

  • nie wystarczy mieć rower aby być kolarzem,
  • nie wystarczy ugotować jajko aby być „master chefem”,
  • nie wystarczy nakręcić zegarek aby być zegarmistrzem,
  • nie wystarczy umyć zęby aby być stomatologiem,
  • nie wystarczy mieć komputer aby być informatykiem,
  • nie wystarczy przyszyć guzik aby być krawcem,
  • nie wystarczy uczesać włosy aby być fryzjerem,
  • nie wystarczy zaśpiewać pod prysznicem aby być piosenkarzem,
  • nie wystarczy powiesić obrazek aby być dekoratorem wnętrz,
  • nie wystarczy posadzić drzewo aby być ogrodnikiem,
  • nie wystarczy ułożyć kamienie aby być architektem krajobrazu.

.

Dlaczego to takie istotne?

„Pół biedy” kiedy swoją wiedzę „ekspercką” propagujemy w swoim otoczeniu, a krąg odbiorców ogranicza się do najbliższych sąsiadów, ewentualnie bliższych czy dalszych członków rodziny. Wtedy mamy tzw. małą szkodliwość czynu. Gorzej jest natomiast, jeśli swoje porady ogrodnicze i przypadkowe teorie mamy potrzebę wynieść „na zewnątrz” i propagować je w szerszym gronie. Jak chociażby jak, tu na blogu. 😉 A więcej o nim, znajdziesz w zakładce o mnie, polecam, bo ludzie mnie zawsze pytają.

Wracając do tematu. W dobie dzisiejszych możliwości technicznych i internetu, licznych stron, grup dyskusyjnych, portali itd., „eksperci branżowi” mają wielkie pole do popisu. Co więcej, w swoich poradach mogą czuć się właściwie bezkarni, ponieważ bardzo często występują jedynie pod nic nie mówiącym pseudonimem, nie utożsamiają się z żadną firmą czy instytucją. Eksperci uprawiają tzw. „wolną amerykankę”, która przez innych odbierana jest jako wiedza objawiona. Oczywiście wiedza ta jest dalej przekazywaną drogą analogową na następującej zasadzie:

Sąsiad 1 – A słyszał pan, że żona wyczytała o nowej metodzie sadzenia drzew korzeniem do góry?
Sąsiad 2 – Nie, ale co też pan za głupoty wygaduje?
Sąsiad 1- No mówię panu, czytała na forum i pisał jeden ekspert, co udzielił już przeszło czterystu porad.
Sąsiad 2 – Co pan powie?
Sąsiad 1 – Pisze, że to daje dwukrotnie większy przyrost roczny.
Sąsiad 2 – No patrz pan, ludzie to jednak mają wiedzę.
Sąsiad 1 – Widzisz pan. Jak te tuje co kupiłem w szkółce to tak posadzę.
Sąsiad 2 – A wiesz pan, że to faktycznie coś w tym jest. Patrz pan na te tuje co sadziłem trzy lata temu, z tamtej strony pod płotem. Ledwie co urosły.
Sąsiad 1 – Faktycznie. Masz pan teraz odpowiedź dlaczego!

.

I co z tego wynika?

To, że nawet największa bzdura gdzieś wyczytana i nie wiadomo przez kogo napisana, zaczyna w rzeczywistości żyć własnym życiem i rodzić swoje własne negatywne konsekwencje.

A zatem nie traktujmy wszystkiego co przeczytamy w sieci o ogrodach (i nie tylko) jako wiedzy tajemnej, którą ktoś postanowił się z nami podzielić. Szukajmy pewnych źródeł informacji, weryfikując czy jest to tylko własna wiedza teoretyczna autora, czy wiedza prawdziwa podparta doświadczeniem i praktyką. Unikajmy porad, które pochodzą od „nie wiadomo kogo” kto tylko znajduje się po drugiej stronie ekranu. Zawsze starajmy się uzyskane informacje zweryfikować, ponieważ niestety reklamacji za wyrządzone sobie szkody nie przewidziano. W przeciwieństwie do sytuacji w sklepie, do którego odwiedzin Cię zachęcam.

.

.

A wracając do tematu, to czy Ty masz jakieś przykłady na porady ogrodnicze z serii „pseudo porad” wyczytanych w sieci? Jeśli tak, to podziel się nimi w komentarzach. Może wyjdzie z tego jakiś ciekawy anty poradnik ogrodniczy 🙂

Zdjęcie tytułowe: Fotolia.com 80795795 – Vintage bicycle © dzimin

Tomasz Szostak
Join the Conversation

6 Comments

  1. says: Katarzyna

    Krótko, bo czas mnie goni 🙂
    Mam takiego sąsiada właśnie, który stale podkłada mi “super” porady. Gdybym go słuchała to ogród wyglądałby już … właściwie to by nie wyglądał. Ale trzeba się uśmiechać jak “radzi”, a potem kombinować dlaczego to niby u nas się nie sprawdzi 🙂 Aby się biedak nie obraził.

    1. says: Tomek - zogrodemnaTY

      To prawda. Z sąsiadem trzeba z wyczuciem 😉 A może warto go nieco uświadamiać jeśli za daleko oddala się od prawdy? To też działa …

  2. says: Antek

    Mogę dodać jeszcze do Twoich przykładów, że nie wystarczy mieć biały fartuch aby być lekarzem. A czasami ma się takie wrażenie, że jest tylko fartuch …
    Fajne teksty, Pozdrawiam
    Antek

    1. says: Tomek - zogrodemnaTY

      Właśnie! Wiedziałem, że jeszcze tego ważnego przykładu mi brakuje! 😉
      Dzięki za uznanie i pozdrawiam również.

Leave a comment
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *