Na mapie każdego, kto się czymś bliżej interesuje, są miejsca szczególne. O wyjątkowej randze i znaczeniu. Czyli miejsca, które obowiązkowo trzeba zobaczyć. Co najmniej raz, a najlepiej razy kilka. A jeszcze lepiej bywać tam regularnie. Tak zaczynał się niedawno pewien wpis na blogu.
Po wczorajszym dniu jedno mogę powiedzieć z całą pewnością: na mapie pielgrzymek każdego ogrodnika, mniejszego lub większego znawcy i pasjonata ogrodów, powinno znaleźć się również Kłodzko. A konkretnie Minieuroland – Park Miniatur.
Tym bardziej się więc cieszę, że na zaproszenie Minieurolandu oraz Współorganizatorów imprezy pt. Festiwal Kwiatów, udało mi się tam znaleźć. I to nie tylko mi, ale także blogowi Z ogrodem na Ty oraz moim Współpracownikom.
A powód tego wyjazdu był nie byle jaki. Zanim jednak o nim, tytułem wstępu, warto zrobić krótką wycieczkę po samym Minieurolandzie. Tym bardziej, że to obiekt o niecodziennej urodzie, przepełniony pięknymi roślinami, w szczególności kwiatami. Stąd też określenie Festiwal Kwiatów jest jak najbardziej na miejscu.
Zapraszam więc na krótki spacer. Oglądając rośliny proponuję również zwrócić uwagę na wszystkie pozostałe elementy zagospodarowania terenu. Dopracowane w szczegółach, perfekcyjnie zaplanowane i wykonane. Łącznie z roślinami tworzące idealną całość, którą można podziwiać, ale także naśladować, przenosząc pewne układy do własnych ogrodów.
Prawda, że perfekcja w każdym calu? Prawda.
Jednak to dopiero połowa atrakcji. Bo jeśli uważnie przyjrzałeś się nazwie obiektu “Minieuroland – Park Miniatur”, masz prawo domyślać się, że coś jest jeszcze na rzeczy. Zapewne jakieś miniatury.
Ale spokojnie, to nie chodzi o krasnale ogrodowe. Ani nawet betonowe donice, fontanny czy inne postumenty. Nie chodzi też o rzeźby ze starych, porozcinanych opon samochodowych. Chodzi o coś zupełnie innego.
A nie dość, że innego, to jeszcze bardzo, ale to bardzo unikalnego. Do tego stopnia, że chyba czegoś takiego, na taką skalę i w takim wykonaniu, na terenie Polski już nie znajdziesz. Może się mylę, słyszałem kiedyś o tego typu obiekcie, jednak mniejszym i nie tak dopracowanym, gdzieś na Pomorzu.
Jednak nie jest to istotne. Jest czy nie ma, nie ma znaczenia. Te miniatury trzeba zobaczyć. I aby nie trzymać już w niepewności, śpieszę donieść, że chodzi o miniatury budowli.
Nie takie całkiem małe, bo każda z nich ma swoje słuszne rozmiary. Do tego stopnia słuszne, że stojąc przy nich, spokojnie można się przyjrzeć każdemu szczegółowi. A szczegóły te wykonane są wręcz z aptekarską dokładnością. Precyzją, starannością, dbaniem o detale, które chyba dorównują oryginałom.
Zapraszam więc na część drugą wycieczki, tym razem po światowych miniaturach budowli. Oczywiście tylko wybranych, bo nie sposób w tym wpisie zmieścić wszystko.
Nie wiem jak Tobie, ale mnie jest gorąco od samego oglądania. Nawet nie będę próbował dobrać słów aby wyrazić to, jak nazwać Twórców tych arcydzieł. Bo obawiam się, że w języku polskim takich nie ma. A arcymistrzowie to zdecydowanie za mało.
Wracając jeszcze na moment do miniatur. Jest jedna szczególna: złoty pociąg. I pomyśleć, że tyle go szukają, a on spokojnie stoi w Minieurolandzie.
Ok, wystarczy tych arcydzieł. Trzeba wrócić na ziemię i podać obiecany na wstępie powód mojej wizyty.
Jak wspomniałem, odbyła się na zaproszenie Właścicieli i Organizatorów imprezy pt. Festiwal Kwiatów 2016. Imprezy zorganizowanej na terenie Minieurolandu, skupiającej kilka liczących się w branży ogrodniczej firm. Tym bardziej więc było mi miło, że do udziału został zaproszony blog Z ogrodem na TY.
Grzechem było odmówić więc oczywiście stawiliśmy się. Urządzając nasze, nieduże stoisko blogowe.
A dla odwiedzających nas Gości przygotowaliśmy konkurs i sporo fajnych nagród.
Jednak stoisko, stoiskiem. Prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, kiedy mamy możliwość uruchomić sprzęt. A kilka egzemplarzy ze sobą przywieźliśmy.
M.in. glebogryzarkę, którą uprawiliśmy nie mały kawałek ziemi.
I dobrze się stało, bo Chłopaki z naszogrodniczy.pl błyskawicznie obsadzili go lawendą.
W ruch poszły również inne drobne urządzenia, m.in. dobrze sprawująca się akumulatorowa podkaszarka.
I to właśnie nią odcisnęliśmy na trawniku swój znak.
Podsumowując wszystko to co powyżej, nie było podstaw aby nie być zadowolonym z wyjazdu. Dlatego byliśmy.
Zarówno my jak i blog Z ogrodem na TY.
I tym optymistycznym akcentem, myślę, że z czystym sumieniem mogę zakończyć podsumowanie wizyty w Minieurolandzie w Kłodzku.
Mimo, że trochę roboczej, ale jednak prawie jak turystycznej. Na zakończenie dodam jeszcze tylko, że poza obejrzeniem wszystkiego, mieliśmy również przyjemność dłuższej rozmowy z Właścicielem i Pracownikami tego niezwykłego miejsca. Zresztą niezwykle sympatycznymi i otwartymi na swoich gości. Nie tylko nas, ale wszystkich, którzy to miejsce odwiedzają. A są ich tłumy.
I słusznie bo to miejsce absolutnie, ale to absolutnie konieczne do odwiedzenia. Jeśli interesujesz się ogrodnictwem, historią, architekturą, budownictwem itd., musisz tam być obowiązkowo. Nawet nie wiem czy nie warto wziąć jutro dzień wolny i jechać.
A jeśli powyższym się nie interesujesz, ogrody i architektura są Ci obce, to i tak musisz to zobaczyć. Choćby tylko dlatego aby przekonać się, co ludzka pasja, determinacja, zaangażowanie i ciężka praca potrafią dokonać. A jak się okazuje są to wielkie rzeczy.
Dlatego zachęcam do odwiedzin. Kłodzko na Dolnym Śląsku to nie Nowy Jork. Wiz nie trzeba, dojazd jest dobry. A i sam region posiada jeszcze wiele innych atrakcji. Zdecydowanie polecam.
A na koniec tradycyjna prośba do Ciebie, jako Czytelnika bloga: uważasz wpis za ciekawy, okaż to klikając lubię lub komentując. A jeśli uważasz go za godny polecenia, udostępnij.
- Ogród symetryczny i liryczny, czyli busem przez polskie ogrody SEZON 7 – OGRÓD 18 - 22 listopada 2024
- Najciekawsze betonowe ozdoby do ogrodu - 21 listopada 2024
- Zimowanie roślin w szklarni z poliwęglanu - 19 listopada 2024
Panowie brak słów wszystko jest przepiękne dla takich widoków warto włożyć tyle wyobrażni wysiłku i pracy.Jest to kosztowne ale warto.Pozdrawiam i czekam na więcej pomysłów i zdjęć.