Ogrodnicy to fajne chłopaki. I dziewczyny. Warto iść z nimi na kawę

ogrodnicy zogrodemnaty1
ogrodnicy zogrodemnaty1

Znasz niesympatycznego ogrodnika? Bo ja nie. No, może jednego. Góra trzech.

Natomiast cała reszta tego grona, to zdecydowanie fajne chłopaki. I dziewczyny. Sam fakt, że ktoś zajmuje się zielenią, zwraca uwagę na przyrodę, własnymi rękami dłubie w ziemi, musi oznaczać, że jest normalnym człowiekiem. Nos skierowany ku dołowi, ewentualnie w poziomie, ale w żadnym przypadku ku górze.

Jak to w życiu, jak to przy prowadzeniu firmy, jak to przy kontaktach z ludźmi, przerabiałem różne scenariusze. Z reguły takie, które rządzą się bezwzględnymi zasadami. Szczególnie te, dotyczące mojej drugiej połowy. W tym świecie nie ma miejsca na błędy.

ogrodnicy_zogrodemnaty2

Ponieważ jedna moja półkula myśli o geodezji, druga o zieleni, jedna ręka trzyma sprzęt geodezyjny, a druga grabie, to mam bezpośrednie porównanie. I dochodzę do jedynego słusznego wniosku. Jedna moja połowa jest strasznie obciążona, druga lekka i swobodna. Jedna to umysł ścisły i napięty, druga to sielanka, hasanie po trawce i wąchanie kwiatków. Tak jedna wygląda z perspektywy drugiej. Więc dlatego ciągnie mnie w wiadomym kierunku.

Ale nie tylko dlatego. Bo jak się okazuje w tej drugiej połowie żyją zupełnie inni ludzie. Poczynając od klientów, przez nawet urzędników, a na tzw. konkurencji kończąc. Nie licząc tych trzech czarnych owiec, o których wspomniałem na wstępie.

Mało tego, branża ogrodnicza, skupie wokół siebie całą masę pasjonatów, którzy potrafią rozpętać prawdziwą dyskusję na temat liścia drzewa, płatka kwiatka albo drewnianej ławki w ogrodzie. Przekonałem się o tym szczególnie jak zacząłem przygodę z internetami i postanowiłem pozaglądać po branżowych stronach i profilach. Wszędzie skupiska pasjonatów, oblegających strony jak pszczoły garnek miodu.

I to, co można zauważyć, to kilka wyraźnych szczegółów:

  • po pierwsze, wszyscy są uprzejmi. Z reguły poklepują się po plecach, chwalą, rzadko kiedy wybucha fala krytyki. Nie spotkałem się z komentarzami znanymi doskonale z wirtualnej lub onetu, w których co by nie było, musi być skrytykowane. Dla zasady bo dlaczego ktoś miałby mieć lepiej od komentującego.
  • po drugie, wszyscy sobie pomagają. A przynajmniej starają się coś doradzić i problem rozwiązać.
  • po trzecie, jest dużo osób, które faktycznie na sprawie się znają. Oczywiście nie tak jak na polityce, motoryzacji lub medycynie bo na tym u nas, każdy zna się najlepiej, ale tak faktycznie. Jest wielu zawodowców, wieloletnich praktyków, których słowa z dużym prawdopodobieństwem można traktować na poważnie. Z wyłączeniem tych, o których pisałem jakiś czas temu: Nie wystarczy mieć rower aby być kolarzem i nie wystarczy posadzić drzewo aby być ogrodnikiem.
  • po czwarte, wszyscy są jakby wyluzowani. Albo pod wpływem roślin (tych w ogrodach), które ewidentnie wyciszają i uspokajają.
  • po piąte, każdy bezinteresownie dzieli się swoim światem. Konkretnie ogrodami, które z założenia mogłyby wydawać się prywatnymi oazami, do których nie wpuszcza się obcych. Coś, ala sypialnia. Tymczasem jest odwrotnie. Wszystko można zobaczyć, dokładnie obejrzeć tysiące ogrodów. Podpatrzeć, pooglądać, skopiować.
  • po szóste i najważniejsze, zawiązują się i utrzymują bliskie kontakty poza blogowe i stronicowe, które w różnych formach funkcjonują. Od miłych maili, przez różne wzajemne pomoce, do przyjemnych spotkań na żywo.

Obserwując ogrodników z internetów, zacząłem się również przyglądać ludziom skupionym wokół tej branży, których spotykam na co dzień. I jak się okazuje, powyższe obserwacje, potwierdzają się również w bezpośrednich kontaktach.

Z reguły są to ludzie pokojowo nastawieni do świata, najczęściej życzliwi. Poza tym potrafiący w otaczającym świecie zauważyć to, na co normalny śmiertelnik, czyt. nie ogrodnik, nawet nie zwraca uwagi. Do tego mili, spokojni, potrafiący cieszyć się z drobiazgów. Że coś zakwitło, coś zmieniło kolor albo na kwiatku chwilę posiedział motyl. I na dodatek nie uciekający przed pracą, nie bojący się wybrudzić, czyli tacy prawdziwi ludzie.

Więc nie warto iść z nimi na kawę?

Tomasz Szostak

Cześć! 👋
Zapisz się do naszego newslettera!

Zapisz się do naszego newslettera! Odbierz e-book Zioła dla zdrowia

Nie wysyłamy SPAMu, przeczytaj naszą politykę prywatności aby dowiedzieć się więcej.

Join the Conversation

9 Comments

    1. says: Tomek - zogrodemnaTY

      🙂 Będę się starał… Do Poznania nie jest tak daleko. Wszystko będzie zależało od czasu. Ale ja zapraszam jakby co 🙂

  1. says: Jola

    Ten Twój drugi świat budzi moje przerażenie… Jak Ty to ogarniasz?
    A z opinią o ogrodnikach zgadzam się w 100% chociaż znam również kilka czarnych owiec.

      1. says: Tomek - zogrodemnaTY

        Sam nie wiem jak, tym bardziej, że to zupełne dwie różne bajki. Jak woda i ogień. Ale staram się to pogodzić, choć momentami nie jest to łatwe. Jednak jedno jest pewne. Zieleń jest zdecydowanie przyjemniejsza 🙂

  2. says: Pawłowska

    Zgadzam się. Dlatego tak lubię strony ogrodnicze. Nie ma tu chamstwa i przekrzykiwania się kto co wie lepiej. A ogrodnictwo faktycznie uspokaja i uczy pokory. Bo to nie łatwa praca, która uczy szacunku do przyrody, a przez to do drugiego człowieka.

  3. Ogrodnicy są zdecydowanie najfajniejsi, ale geodeci też są generalnie sympatyczni, chociaż znam też geodezyjnych pieniaczy i niefajne typy.
    Podobno praca w ziemi wśród roślin uczy pokory i doceniania siły natury. Ludzie pracujący w świecie wirtualnym lub wśród betonu nie zauważają i nie doceniają tego, jak wielką siłę ma natura i jak potrafi człowieka sprowadzić do parteru, obracając w pył efekty pracy jedną wichurą, deszczem czy mrozem. Jednocześnie ma w sobie coś tak przyciągającego, że trudno przejść obok niej obojętnie.

    Faktem jest, że w żadnej innej “branży” nie spotkałam w sieci tylu ludzi dzielących się bezinteresownie nasionami czy sadzonkami, albo zachwycających się każdym sukcesem innych ludzi. I nie ma w tym typowej zawiści czy chłodnej kalkulacji. W realnym życiu również przyjaźnię się w wieloma ogrodnikami – amatorami i za nic w świecie nie oddałabym tych znajomości 🙂 Z nikim innym nie da się przegadać tylu godzin zapominając o bożym świecie.
    No i nie trzeba się tłumaczyć przepraszającym wzrokiem za resztki ziemi za paznokciami (które stawiały opór szorowaniu, moczeniu i straszeniu duchami 😉 )

Leave a comment
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *