Szklarnia własnej roboty to marzenie, które można łatwo spełnić! Ja tak zrobiłem – i przy okazji zebrałem dla Ciebie sporo praktycznych wskazówek dotyczących budowy szklarni ogrodowej.
Podróżując w ramach projektu „Busem przez polskie ogrody”, wielokrotnie miałem okazję podziwiać rozmaite szklarnie – a także godne pozazdroszczenia plony. Zazdrość to świetna motywacja, ale oczywiście nie (tylko) dlatego postanowiłem: ja sobie wybuduję szklarnię!
Szklarnia ogrodowa przydaje się nie tylko do uprawy warzyw, ale także produkcji rozsad roślin ozdobnych i ziół, ukorzeniania sadzonek oraz zimowania gatunków ciepłolubnych.
Więcej na temat zastosowań szklarni ogrodowej, przykłady różnych rodzajów tego typu konstrukcji oraz materiałów do ich budowy znajdziesz w tym poście. Tym razem skupię się na relacji, jak powstawała szklarnia własnej roboty.
.
Dlaczego szklarnia własnej roboty się opłaca?
Poliwęglanowa szklarnia własnej roboty nie rujnuje budżetu, a na skalę amatorską sprawdza się równie dobrze co profesjonalne, drogie konstrukcje stawiane przez ekipy fachowców i projektowane przez architektów na indywidualne zamówienie. Jasne, „szklany domek” w wiktoriańskim stylu jest ciekawą dekoracją ogrodu, ale jeśli chodzi o praktyczne zastosowanie, np. uprawę pomidorów, szklarnia własnej roboty sprawdza się co najmniej równie dobrze, a jest wielokrotnie tańsza i łatwiejsza do realizacji.
.
Z drugiej strony, widywałem szklarnie własnej roboty zrobione byle jak i z byle czego, np. ze starych okien i innych resztek porozbiórkowych. Nie chcę psuć walorów estetycznych tego postu, więc nie zamieszczę ich zdjęć. Ale możesz mi wierzyć, że naprawdę wyglądały co najmniej nieciekawie, poza tym za ich trwałość czy funkcjonalność zdecydowanie nie mógłbym ręczyć.
Dlatego wybrałem „złoty środek”, jakim jest poliwęglanowa szklarnia własnej roboty w formie zestawu do samodzielnego montażu.
.
Z czego zrobić szklarnię?
Szklarnia własnej roboty może powstać z różnych materiałów. Według mnie optymalnym rozwiązaniem jest konstrukcja z profili aluminiowych z pokryciem z płyt z poliwęglanu komorowego. Jej budowa nie wymaga specjalnych umiejętności ani profesjonalnego sprzętu.
Poliwęglan komorowy jest dwukrotnie lżejszy od szkła (a w związku z tym nie wymaga masywnego stelażu).
Jest odporniejszy na gradobicie i inne uszkodzenia mechaniczne. Nawet gdyby doszło do zniszczenia płyty, poliwęglan nie stłucze się jak szkło, więc jest dużo bezpieczniejszy (nie ryzykujesz zranień). Jest znacznie łatwiejszy w montażu i elastyczny, można go w razie potrzeby dogiąć lub dociąć. W porównaniu ze szkłem poliwęglan komorowy posiada znacznie lepszą termoizolację. Do budowy szklarni nadają się wyłącznie tafle poliwęglanu pokryte powłoką chroniącą przed działaniem promieni UV: nie żółkną, a co równie ważne, nie przepuszczają do środka budowli szkodliwego promieniowania, które przyspiesza starzenie się skóry i działa mutagennie.
Aluminiowy stelaż jest lekki, odporny na warunki atmosferyczne oraz korozję.
Świetnie sprawdza się w przypadku szklarni krytych lekkim poliwęglanem. Tego typu lekką szklarnię możesz w razie potrzeby łatwo zdemontować na zimę albo po prostu przestawić w inne miejsce.
.
Szklarnia DIY – jaką wybrać?
Po przeanalizowaniu oferty szklarni do samodzielnego montażu dostępnych na rynku za model idealnie dostosowany do moich potrzeb uznałem szklarnię ogrodową GL036 od Scala Plastics.
Jest to lekka konstrukcja oferowana w formie zestawu do samodzielnego montażu. Składa się z profili aluminiowych oraz płyt poliwęglanu dociętych do odpowiednich rozmiarów. Konkretnie jest to przezroczysty poliwęglan komorowy o grubości 4 mm z powłoką zatrzymującą promienie UV. To szklarnia ogrodowa o stosunkowo małych gabarytach, w sam raz dostosowana do produkcji warzyw i rozmaitych rozsad na własny użytek. Konstrukcja po złożeniu ma wysokość 208 cm, szerokość 245 cm oraz długość 363 cm.
.
Szklarnia własnej roboty z poliwęglanu – montaż krok po kroku
Elementy szklarni dotarły do mnie w dwóch kartonach. Aż trudno uwierzyć, że cała szklarnia przed złożeniem zajmuje aż tak mało miejsca.
Po rozpakowaniu zrobiło się tego jakby więcej.
Oprócz profili aluminiowych oraz płyt z poliwęglanu komorowego zestaw zawierał wszystkie potrzebne śrubki, wkręty, nakrętki, klucz płaski oraz instrukcję montażu szklarni.
Ja ze swojej strony dodałem już tylko wkrętarkę oraz drabinę i już mogłem zabierać się do roboty.
Każdy element opatrzono naklejką z kodem typu „litera + numer”, które znacznie ułatwiły zrozumienie instrukcji.
Płyty poliwęglanu zabezpieczono folią ochronną, zapobiegającą uszkodzeniom czy zabrudzeniom w trakcie montażu.
.
Teraz najważniejsze spostrzeżenie z tego postu: zabierając się za budowę szklarni kupionej w formie gotowego zestawu, uważnie czytaj instrukcję montażu i postępuj dokładnie według jej zaleceń. Ja parokrotnie pominąłem jakiś, wydawałoby się, mało istotny szczegół, a potem żałowałem. Przykładowo, jeśli według instrukcji trzeba wsunąć kilka śrub w kanał listwy aluminiowej przed skręceniem danego elementu, to należy to zrobić, nawet jeśli te śruby wydają się w danym momencie do niczego niepotrzebne. Właśnie z powodu takich drobiazgów parokrotnie musiałem rozkręcać i ponownie skręcać taki czy inny fragment szklarni. Wierz mi, to znacznie wydłuża robotę.
.
Wracając do tematu: najpierw zmontowałem podstawę szklarni.
Następnie skręciłem stelaż przedniej i tylnej ściany szklarni.
Do tego momentu wszystko wydawało się iść dobrze, wszystko świetnie do siebie pasowało, więc tylko zerkałem w instrukcję…
I tu była niespodzianka… Otóż instrukcja zalecała, z pozoru wbrew logice, montować szczytowe listwy stelażu każdej ściany na koniec.
Tymczasem ja zmontowałem wraz z listwami szczytowymi, „od ogółu do szczegółu”, tzn. najpierw obrys ścianek, a potem planując wypełnienie….
W efekcie musiałem zdemontować wspomniane szczytowe listwy (dostając nauczkę, że instrukcja to sprawa najważniejsza), gdyż uniemożliwiały wsunięcie płyt poliwęglanu w ramy stelażu.
Następnym krokiem było wbicie podstawy szklarni na docelowe miejsce.
Ścianki boczne skręciłem już bez przygód, trzymając się ściśle instrukcji.
Przykręciłem przednią i tylną ścianę szklarni do podstawy i połączyłem je w trójwymiarową konstrukcję stelażem ścianek bocznych.
Tak wyglądają gotowe narożniki przy podstawie już po przykręceniu stelażu.
Jak widzisz, wszystko już na tym etapie, trzyma się mocno.
.
Następnie, tym razem postępując zgodnie z kolejnością zalecaną w instrukcji, wsunąłem płyty poliwęglanu komorowego w ramy stelażu. Aby płyty siedziały stabilnie na swoich miejscach, kanały listew stelażu, w które się je wsuwa, są dostosowane szerokością dosłownie „na styk”. A parokrotnie to „na styk” okazało się ciut za bardzo „na styk”. Na szczęście problem dało się bez trudu rozwiązać, przejeżdżając klinem starej siekiery wzdłuż kanałów tych listew, które w efekcie rozszerzyły się o brakujące 0,5-1 mm. Dzięki temu płyty poliwęglanu wsunęły się gładko.
Gdy płyty ścianek bocznych znalazły się na swoich miejscach, nasadziłem na nie (od góry) listwy zamykające, tworzące jednocześnie okap dachu szklarni.
Upps… Znów konieczny okazał się demontaż pechowych szczytowych listew przedniej i tylnej ściany szklarni, zapomniałem bowiem o wsunięciu kilku śrub w znajdujące się w nich kanały. Jak się okazało, te śruby były niezbędne na dalszym etapie do zamocowania okapu dachu.
.
Gdy już wszystko było, jak trzeba, połączyłem wierzchołki przedniej i tylnej ściany długą listwą pełniącą rolę kalenicy dachu.
Teraz przyszła pora na ożebrowanie dachu.
Pewną odskocznią był montaż pomniejszych elementów, czyli okna dachowego oraz drzwi.
Zwróć uwagę, że okno dachowe należało wsunąć w kalenicę przed ostatnimi listwami przyszybowymi ożebrowania dachu.
W kolejnym kroku wsunąłem kolejne płyty poliwęglanowe w ożebrowanie dachu,
i przykręciłem dwie symetryczne listwy po wewnętrznej stronie oszklenia obu połaci dachu.
Następnie wsunąłem rynny dachowe na wyznaczone miejsca.
Końce każdej rynny połączyłem z krańcowymi ściankami szklarni za pomocą plastikowych zaślepek.
.
Już końcówka. Przykręciłem górną szynę drzwiową, wsunąłem weń oba skrzydła przesuwnych drzwi, a na koniec założyłem zaślepki na obu końcach szyny.
Kropką nad „i” było zamontowanie zaślepek na obu krańcach kalenicy.
Szklarnia wydawała się gotowa… Nie! Jeszcze drobny szczegół: zapomniałem przykręcić uchwyt okna uchylnego w dachu.
To już był naprawdę koniec!
.
Natomiast oczywiście nie mogłem się powstrzymać i od razu wysiałem w szklarni pierwsze rozsady kwiatów. Wspomnę o tym w jednym z kolejnych postów.
.
Podsumowując
Szklarnia własnej roboty nie wymaga dużych inwestycji ani planowania. Pamiętaj, że modele szklarni do samodzielnego montażu, oferowane przez różnych producentów, mogą wyglądać niemal identycznie, a mimo to różnić się istotnie rodzajem użytych materiałów i sposobem ich połączenia. Właśnie od szczegółów, takich jak jakość aluminium użytego do budowy stelażu, grubość poliwęglanu czy obecność powłoki chroniącej przed UV, zależy trwałość konstrukcji oraz możliwości jej wykorzystania.
Ja zaufałem profesjonalistom, czyli marce ScalaPlastics, specjalizującej się w produkcji płyt poliwęglanowych i innych elementów konstrukcyjnych z tworzyw sztucznych. Szklarnie ogrodowe to tylko ułamek rozbudowanej oferty tej firmy, z której usług zapewne skorzystam jeszcze wiele razy.
.
.
Post we współpracy z marką ScalaPlastics
- Ognisko czy palenisko? - 9 października 2024
- Jesień w sadzie: jak sobie ułatwić zbiory owoców - 7 października 2024
- Grabienie liści w sadzie – dlaczego jest konieczne - 4 października 2024