Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze podczas sadzenia roślin, siania nasion lub renowacji zieleni chociażby trawnika, zastanawiam się jak to zrobić, aby wszystko dobrze się przyjęło? Nawozić, nie nawozić po posadzeniu, jaką ziemię użyć, czym wzbogacić, ile podlewać itd. A na te właśnie pytanie w dużej mierze odpowiada TerraCottem, który widzisz w moich rękach.
I to nie tylko w tym szczelnym opakowaniu, ale również również po jego otwarciu, jak chociażby na ujęciu poniżej.
I jakie są pierwsze moje wrażenia? Po pierwsze nie szczypie i nie robi żadnej szkody. A to już pierwszy plus. Po drugie wygląda trochę jak takie kolorowe koraliki, a nawet trochę przypomina chrupki do mleka. Zresztą zobacz sam, w większym zbliżeniu.
I pewnie teraz, podobnie jak ja, zastanawiasz się o co chodzi z tymi kolorowymi granulkami. Czy to kwestia estetyczna, czy czemuś ma to służyć. I jak się okazuje, właśnie to drugie jest właściwym skojarzeniem, a poszczególne elementy są to:
No dobrze, to co nieco się wyjaśniło, ale tak naprawdę i tak wiele to nie mówi. Przynajmniej mnie nie mówiło i w dalszym ciągu zastanawiałem się, po co ta mieszanka. Teraz już wiem, stąd mogę się z Tobą podzielić.
.
TerraCottem w rozbiciu na czynniki pierwsze
Prawda jest taka, że ta właśnie mieszanka pod trochę tajemniczą nazwą TerraCottem (o jej pochodzeniu za chwilę) wpływa na:
-
zdolność gleby do zwiększonego magazynowania wody,
-
lepsze jego napowietrzenie i spulchnienie,
-
lepszą gospodarkę substancjami odżywczymi,
-
poprawę aktywności mikrobiologicznej.
Czyli jak już się domyślasz, każdy element odpowiada za coś innego. I oczywiście masz rację. Natomiast wszystkie te elementy zebrane razem, czyli TerraCottem „w kupie”, mają wpływ na:
-
lepszy rozwój i wzrost systemu korzeniowego roślin, a także co najważniejsze, zwiększenie zdolności ich przeżycia w niesprzyjających warunkach. Czyli to co wspomniałem na wstępie, co tu zrobić aby się dobrze przyjęło…?
-
zmniejszenie wielkości i częstotliwości podlewania roślin oraz ich nawożenia. Jeśli chodzi o podlewanie właśnie, to tłumacząc to na „nasz”, jak wiadomo podlewać nie zawsze mamy możliwość. A z opadami różnie bywa. Stąd dzięki wspomnianej zdolności gleby do magazynowania wody, rośliny po prostu bardziej uodparniają się na okresowe niedobory wody.
Natomiast wracając do tych czterech składników, tak bardziej językiem naukowym, wygląda to następująco:
-
materiał nośnikowy – wpływa na zwiększenie objętości i szybszy podział komórek korzeni, a tym samym lepszy ich rozwój i wzrost.
-
startowa dawka nawozu – to właśnie nawozy mineralne i organiczne, a także mikroelementy, które zapewniają roślinie lepszy start jak i dalszy rozwój.
-
polimery hydroabsorbujące – to organiczne „gąbki” albo „żelki” jeśli ktoś woli, które w takich mokro – suchych cyklach najpierw magazynują wodę, a później oddają ją wraz ze składnikami odżywczymi wprost do korzeni włośnikowych rodziny. Co ważne, polimery działają około 8 lat, a zatem nie ma zagrożenia, za chwilę te „gąbki” przestaną działać.
-
lawa wulkaniczna – która umożliwia jednorodne rozprowadzenie wszystkich składników w glebie i polepsza jej właściwości wodno – powietrzne.
.
TerraCottem w praktyce
Stosowanie TerraCottem jest banalnie proste i ogólnie mówiąc, sprowadza się do wymieszania go w odpowiedniej proporcji z ziemią, która ma być stosowana do sadzenia czy siania. Dokładnie tak, jak pokazuje to poniższa grafika,
czy kilka ujęć z moich ubiegłorocznych prac.
Natomiast oczywiście TerraCottem nie ma zastosowania tylko przy roślinach doniczkowych. Ale także w rolnictwie i sadownictwie, a przede wszystkim przy sadzeniu drzew i krzewów, kwiatów, czy zakładaniu trawników.
W wszystkich tych przypadkach zalecane są oczywiście konkretne dawki i sposoby działania, których w tym miejscu nie będę przytaczał. Znajdziesz je na opakowaniach produktów, jeśli zdecydujesz się użyć aby poprawić swoje uprawy.
Dodam, że TerraCottem dostępny jest w opakowaniach właśnie dużych i małych, a zatem w zależności co masz do posadzenia, w takie powinieneś się zaopatrzyć.
.
Skąd wziął się TerraCottem?
Aby Cię tutaj nie zanudzić, tym bardziej, że nie jest to blog historyczny, wspomnę tylko o najważniejszy. TerraCottem wywodzi się z Belgii, gdzie w roku 1983 grupa naukowców rozpoczęła badania nad metodą, która umożliwiłaby wzrost roślin przy minimalnym dostępie do wody.
Tak właśnie, metodą prób, błędów i sukcesów odkryto, że wymieszanie pewnego rodzaju hydroabsorbentu (wspomnianej wcześniej „gąbki”, odżywki i innych komponentów, można uzyskać związek, który nadaje glebie określone właściwości, dając jednocześnie szybki wzrost korzeni roślin.
I tak właśnie, jak się domyślasz, powstały „chrupki”, które trzymam w ręce.
Swoją drogą ciekawe mieć na dłoni coś, nad czym badania prowadzone są od blisko 40 lat.
Dlatego myślę, że warto korzystać z tych osiągnięć, tym bardziej, że TerraCottem dzięki swojemu działaniu w strefie korzeniowej, tak naprawdę przedłuża o kilka tygodni okres kwitnienia czy owocowania roślin, czego sam jestem naocznym świadkiem.
- Najciekawsze betonowe ozdoby do ogrodu - 21 listopada 2024
- Zimowanie roślin w szklarni z poliwęglanu - 19 listopada 2024
- Stare rzeczy w ogrodzie , czyli busem przez polskie ogrody SEZON 7 – OGRÓD 17 - 15 listopada 2024