Kto ma okazję bywać na działach ogrodowych w marketach budowlanych, ten pewnie wie, że są to sklepy specyficzne. I wcale nie ze względu na to, że są duże. Mimo, że krytyków mają wielu, to jednak jest kilka powodów, dla których warto te miejsca szanować. i brać pod uwagę zakupy ogrodnicze w markecie.
Dlaczego? Powodów jest co najmniej kilkanaście. I to nie byle jakich!
.
Zakupy ogrodnicze w markecie – dlaczego warto wziąć pod uwagę?
Po pierwsze: wszystko jest
Jest to sprawa niby oczywista, że w sklepie powinno być wszystko czego właśnie potrzebujesz. Szczególnie jeśli wbiegasz w pędzie, bo akurat zabrakło Ci czegoś w trakcie roboty. I w markecie tak właśnie jest. Zabrakło sznurka, jest sznurek. Zabrakło worka kory, jest worek kory. Zabrakło trochę nawozu, jest trochę nawozu. Potrzebujesz nowy opryskiwacz i jedną złączkę do węża, jest nowy opryskiwacz i jedna złączka do węża. Nie koniecznie musi tak być w innym, szczególnie mniejszym sklepie. Może być to, ale może nie być tamtego, może być tamto, ale nie być tego.
Po drugie: jest duży wybór
Załóżmy, że potrzebujesz kupić nawóz do iglaków, na czym nie specjalnie się znasz. Ale jest oczywiście internet oraz liczne fora i dowiedziałeś się właśnie czego będziesz potrzebował. Nie ufałbym do końca tym poradom, ale zawsze to wiesz więcej niż nic, czyli teoretycznie jest lepiej. Dowiedziałeś się jaki nawóz będzie najlepszy i tego, że kilka osób używa taki, a nie inny, za to druga grupa używa inny, a nie tamten. Ruszasz do marketu, wkraczasz między regały i szukasz. Czytasz etykiety, analizujesz skład i działanie i dopasowujesz do tego, co się dowiedziałeś. W końcu jest.
Ten ma najwięcej punktów wspólnych z tym, co przeczytałeś przed wyjściem. Bierzesz i wychodzisz zadowolony. Wybór był duży i trudny, ale udało się.
Po trzecie: jest się kogo zapytać
Wróćmy do poprzedniej sytuacji. Jesteś „na regałach”, szukasz, czytasz i nie znajdujesz. Nie jest to duży problem, ponieważ zawsze masz się kogo zapytać. Nie oczekiwałbym jednak, że doradca danego działu odpowie na wszystkie Twoje pytania. Za dużo ma różnych produktów, na których musiałby się znać. Nie jest w stanie, ale teoretycznie zawsze wie więcej niż Ty. Zatem jeśli szukasz konkretnego produktu, to pomoże Ci znaleźć, a jak jeszcze nie wiesz czego potrzebujesz, to zawsze coś Ci doradzi. Z reguły dobrze, więc spokojnie możesz mu zaufać i kupić.
Po czwarte: można długo oglądać i zastanawiać się
Zakupy ogrodnicze w markecie, a konkretnie same markety mają to do siebie, że wchodzisz tam i na spokojnie możesz przechadzać się pomiędzy regałami, nawet kilkukrotnie odwiedzając te same miejsca. Ponadto spokojnie możesz gapić się do woli na daną rzecz, bez oddechu sprzedawcy na własnych plecach. Nikt nie pyta Cię zaraz po wejściu „co podać”, albo „czym mogę służyć”, masz czas aby obejrzeć i samemu dojrzeć do tego, aby o coś zapytać. Co więcej jeśli weźmiesz coś do koszyka, a na następnej półce zobaczysz coś, co bardziej Ci odpowiada, bez tłumaczenia „to ja może wziąłbym to”, możesz pierwszą rzecz odłożyć.
Po piąte: można wyjść niczego nie kupując
To prawo przysługuje Ci zawsze i wszędzie, jednak nie wszędzie możesz tak lekko z niego korzystać. Zdarzają się sklepy gdzie spędzając chwilę przy regale, a następnie wychodząc niczego nie kupując, jesteś odprowadzany do wyjścia wzrokiem i kwaśną miną jak intruz lub złodziej, któremu nie udało się niczego wynieść. Albo z komentarzem: „sam nie wie co chce” lub „to po co przyszedł”. W markecie natomiast, nawet po spędzonej miło godzinie lub dwóch, wychodzisz niczego nie kupując i jeszcze wszyscy się do Ciebie uśmiechają i zapraszają ponownie. To bardzo cenne doświadczenie ponieważ, mimo że nic nie kupiłeś, jesteś traktowany równorzędnie z tym, który wyjeżdża z pełnym koszykiem.
Po szóste: towar można dotknąć
Rzecz niby oczywista, ale nie wszędzie. Jeśli myślisz o zakupach „w sieci” to z góry wiadomo, że nie dotkniesz. Ale zdarzają się „prawdziwe” sklepy, że nawet w dzisiejszych czasach stoisz za ladą i prosisz: a mógłbym zobaczyć to? I jeszcze tamto? Z reguły masz dwie, góra trzy próby, po których jeśli nie trafiłeś i nie bierzesz, już jesteś traktowany jako klient „upierdliwy”. Zdarzają się też miejsca, gdzie na drzwiach do sklepu widzisz napis: towaru nie dotykamy. Wówczas musisz się nastawić na pracę wyobraźnią i dokonać wyboru na podstawie teoretycznego zestawienia w swojej głowie, w jedną całość, wszystkich elementów, po które przyszedłeś. W markecie oczywiście nie masz tego problemu, możesz oglądać, dotykać, nawet często rozpakować, dopasować i przymierzyć jedno z drugim. Jeśli nie pasuje, możesz odłożyć i nie kupić.
Po siódme: towar można zwrócić
Kupiłeś i wracasz do domu. Oczywiście jesteś dumny z siebie bo masz to, czego potrzebowałeś i na dodatek w takich ilościach, jak obliczyłeś. Wkraczasz z podniesioną głową do swojego ogrodu, niczym lew z polowania i zabierasz się do użycia tego, co zdobyłeś. Niebawem jednak okazuje się, że to jednak nie całkiem to, co potrzebowałeś, bo pale drewniane miały być półtora metrowe, a kupiłeś metrowe, a opakowań trawy kupiłeś siedem, a zużyłeś cztery. Poza koniecznością powrotu do marketu nie jest to duży problem. Zawozisz, wchodzisz i zwracasz towar. Trwa to chwilę, dłużej stoisz w kolejce niż załatwiasz formalności. Nikt Cię nie pyta dlaczego źle obliczyłeś długość pali i ilość trawy, a co my teraz zrobimy, a będzie kłopot itd. Zwracasz i z uśmiechem wychodzisz, nawet nie musisz kupić nic „w zamian”. Oczywiście teoretycznie zwrócić możesz wszystko i wszędzie, ale jednak nie wszędzie jest tak prosto.
Po ósme: jest długo czynne
Sprawa bardzo ważna. Przynajmniej u mnie, często czas na wyjazd do marketu i zrobienie zakupów jest dopiero wieczorem. Wcześniej zawsze „jest coś”. Otwarcie marketów do godziny 21, a nawet 22 to „dary losu”. Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego dobrze jest, że markety są długo otwarte. Przyjeżdżasz po pracy do domu, jesz obiad i już myślisz, że zaraz zrobisz w ogrodzie to, co zaplanowałeś. Wszystko masz bo przezornie już kupiłeś. Zabierasz się za robotę, w najlepszym przypadku jest godzina 17. Robisz, robisz i nagle: zabrakło Ci czegoś, co na 1000% procent było pewne, że zabraknąć nie może. Ale jak? Przecież musisz to skończyć. Która to godzina? 19. I co? Jest market? To dobrze. Jedziesz, kupujesz, kończysz. Nie ma marketu? Niedobrze. Nie jedziesz, nie kupujesz, nie kończysz. Jedziesz jutro, kupujesz jutro, kończysz jutro. A miałeś już inne plany.
Po dziewiąte: jest czynne w niedzielę (było zanim wprowadzono zmiany)
Sprawa podobna jak wcześniej. Wypadło Ci coś zrobić w niedzielę? Lub masz jedyny wolny dzień i chciałeś sobie skompletować materiał na następny tydzień? Jest market? To dobrze. Jedziesz, kupujesz, robisz, szykujesz. Nie ma marketu? Niedobrze. Nie jedziesz, nie kupujesz, nie robisz, nie szykujesz. Jedziesz jutro, kupujesz jutro, robisz pojutrze. A miałeś już inne plany.
Po dziesiąte: wszystko jest estetycznie wyeksponowane
Rzecz gustu, jednak mimo wszystko ważna. To jak robienie zakupów w eleganckim butiku, gdzie wszystko jest pięknie wyłożone, i w „ciuchach na wagę” gdzie szukasz i kopiesz w skrzyniach, a nuż coś ciekawego wpadnie Ci w rękę. Zakupy ogrodnicze w markecie, a konkretnie działy ogrodowe w marketach, przypominają z reguły te pierwsze, podczas gdy w innych miejscach bywa różnie. Nie jest to zasadą, ale zdarzyło mi się widzieć różne punkty handlowe. Wynika to przede wszystkim z przestronności marketów i dużego miejsca na ekspozycję. A to przekłada się na Twój komfort i dobre samopoczucie podczas zakupów. Nie mówiąc już o tym, że nie przepychasz się po brudnych magazynach i nie szukasz po starych kartonach, bo sprzedawca był pewny, że gdzieś tu miał te grabki.
Po jedenaste: rośliny są opisane
Sprawa roślin w marketach to sprawa niezwykle delikatna. Ma tyle samo przeciwników co zwolenników. Przeciwnicy, z reguły twierdzą, że rośliny są „słabe” i trzeba kupować w „szkółkach”. Problem w tym, że często te niby szkółki, rośliny również kupują „gdzieś tam”. To, co cenne w marketach, to opis każdej rośliny na takiej niby metce, który prawie zawsze jest dopięta. Jeśli nie jesteś fachowcem, coś Ci się podoba, a nie wiesz czy wyrośnie z tego dąb dwudziestometrowy, czy mały jałowiec płożący, to zawsze masz możliwość poczytać. Teoretycznie zdarza się to również w szkółkach, jednak często jest tak, że nie ma kartki i musisz chodzić, pytać, dochodzić u sprzedawcy, a i tak nie wiesz czy prawdę Ci powie. Poza tym zanim Ci powie, to po kilku Twoich pytaniach wywącha, że jesteś laikiem i wciśnie Ci nie to ładne, ale to co zbywa mu na placu.
Po dwunaste: nie trzeba mieć przy sobie gotówki
Rzecz banalna, ale jednak praktyczna. Czy nie zdarzyło Ci się nigdy zapomnieć gotówki? Szczególnie jeśli bardzo się spieszyłeś oderwany od roboty i zaaferowany tym, co jeszcze masz dokupić. A w markecie zawsze możesz zapłacić kartą, o ile jej również nie zapomniałeś. Co prawda masz też możliwość wypłaty w bankomacie, ale jednak płatność kartą, to płatność kartą, na pewno będzie Ci wygodniej.
Po trzynaste: jest możliwość dowozu
Zakupy ogrodnicze w markecie, szczególnie akcesoriów jakie zdarza się nabywać, to często rzeczy wielkogabarytowe. Od ławek, stołów, parasoli po altany, a nawet płoty. Jeśli Twoim prywatnym samochodem nie jest ciężarówka, albo przynajmniej Dodge RAM, to najzwyczajniej możesz mieć problem z przewozem tego do domu. I tu właśnie rysuje się kolejna przewaga marketów, które praktycznie zawsze oferują możliwość dowozu. Co prawda, z reguły za jakąś tam opłatą, ale jednak. Nie musisz biegać po mieście i szukać bagażówki lub prosić szwagra, który jeździ TIRem, aby „przy okazji” podrzucił Ci zakupiony towar.
Po czternaste: jest parking
Sprawa przyziemna, rzadko kiedy rozważana. Jednak zauważ, że zawsze podjeżdżając pod market, masz do dyspozycji duży parking. Prawie zawsze jest miejsce, może z wyjątkiem dnia przed Wigilią, kiedy wszyscy są akurat po choinki. W pozostałe dnie podjeżdżasz, wysiadasz jak lord i udajesz się do marketu. A nie krążysz pół godziny polując na miejsce, a potem jak i tak nie znajdziesz, zmuszony jesteś wjechać na półmetrowy krawężnik albo zaparkować na pasach lub zakazie. I udając się do sklepu, nie jesteś w stanie skupić się na zakupach, tylko zastanawiasz się czy masz już mandat, czy jeszcze nie. I oczywiście zanim udasz się do sklepu, przez kolejne parę minut szukasz parkomatu. Nie wspomnę też, że luka w którą się wbiłeś jest oddalona od sklepu o pięćset metrów, bo niczego bliżej nie znalazłeś.
.
A zatem. Zakupy ogrodnicze w markecie to może nie jest szczyt morzeń, ale właśnie cenię je z powodów opisanych powyżej. Szczególnie za komfort, wygodę i wszechstronność możliwości. Oczywiście jest grupa produktów, których nigdy tam nie kupię, ale to wyjątki. Ogólnie dostrzegam same plusy, o które trudno gdzie indziej. Podoba mi się duży wybór, swoboda, przestronność i ładne podanie. Spróbujesz się z tym nie zgodzić?
Natomiast, jeśli preferujesz zakupy zza ekranu komputera czy telefonu, to również mam dla Ciebie rozwiązanie i jeszcze dodatkowe bonusy:
- Najciekawsze betonowe ozdoby do ogrodu - 21 listopada 2024
- Zimowanie roślin w szklarni z poliwęglanu - 19 listopada 2024
- Stare rzeczy w ogrodzie , czyli busem przez polskie ogrody SEZON 7 – OGRÓD 17 - 15 listopada 2024
Tak ja spróbuję się z tym nie zgodzić. Pracowałem w takim miejscu ostatnie 11 lat i uwierz mi mógłbym wymieniać o wiele więcej punktów dla, których odradziłbym odwiedzanie właśnie takich miejsc !!! Zaczynając od produktów kiepskiej jakości ,a kończąc na moralnych wywodach opierających się na skutkach takowych skupisk nie-ludzi !!!
Ciężko mi dyskutować jak sprawa wygląda z perspektywy Pracownika marketu, jakie jest ogólne morale i nastawienie. Podejrzewam, że podobne jak w każdym innym punkcie handlowym. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Co do towaru: to jak pisałem jest pewna grupa produktów, których nigdy tam nie kupię. I z tym się z Tobą zgodzę. Ale nie dotyczy to 100% asortymentu, a jedynie pewnej części tzw. marek no name. Reszta jest ok, czyli to samo co wszędzie.
Kolejna sprawa, że w każdym sklepie są produkty lepsze i gorsze, markowe i nie.
Ale ogólna ocena marketów, z pozycji użytkowej klienta, komfort zakupów, godziny otwarcia, wybór towaru, parkingi itd. pozostają w mojej ocenie na ich plus, jak napisałem wcześniej 😉
U mnie każda sobota rozpoczyna się wizytą w takim miejscu. To już prawie rytuał. Zakupy jak nie do ogrodu to do domu. Jako plus dorzuciłbym jeszcze wczesne godziny otwarcia. I bezwzględnie to, że wszystko jest dostępne w jednym miejscu.
Ja też bardzo lubię zakupy w markecie. A market w naszym mieście to drugi dom dla mojego męża 😉
Niby wszystkiego jest dużo, ale w moim lokalnym markecie dom i ogród brakuje choćby jednej kompetentnej osoby. Nikt nic nie wie, za nic nie odpowiada, nawet lokalizację działów znają ogólnie. Owszem wpadam tam po worek torfu, tanie doniczki czy sekator, ale sama muszę wiedzieć co jest dobre i czego szukać. Pracownik nie ma pojęcia o ogrodnictwie.
Mam za to typowe centrum ogrodnicze, nawet trzy, ale jedno najlepsze i tam pracownicy są kompetentni, można z nimi porozmawiać i nawet zaskoczyć ich wiedzą. Owszem ceny wyższe, choć nie wszystkie, a czasem różnice w cenach groszowe. Za to rośliny tam są zadbane, podlane, nie ma żadnych marnych kikutów, jakie spotykam w wielkich marketach. Właściciel sam dogląda wszystkiego i wydaje dyspozycje. Można go spotkać między regałami. Generalnie niebo, a ziemia w porównaniu do marketu. Dwa pozostałe centra ogrodnicze nie tak super, ale w jednym mają duży wybór narzędzi i elektronarzędzi oraz fachowych w tej dziedzinie pracowników, a do tego mam do nich parę kroków, więc w ramach sobotniego wyjścia po gazetę mogę kawałek dalej zahaczyć o sklep ogrodniczy 🙂
Ok , nie będę przekonywał, ale zapytam :
Gdybyście przykładowo kupowali wkład kominkowy to czy różnica 2mm grubości ścianki miałaby dla Was znaczenie ? Podaję tylko przykład. Ten sam producent dostarcza te same wkłady po niższej cenie ponieważ są z cieńszej ścianki. Przykładów można mnożyć !!! Nawet o tym nie wiecie. Ale ok skoro nie jakość zakupów , a ich komfort się dla Was liczy to przestaję dyskutować 🙂
Wszystko to, o czym piszesz to prawda. Ale tak niestety jest wszędzie. Są produkty “markowe” powiedzmy, że gwarantujące jakąś jakość oraz produkty “no name”, które strach brać do ręki. Nie wiem o jakim markecie Ty piszesz, ale te co ja mam na myśli czyli te wiodące na naszym rynku mają u siebie produkty słabe i dobre. Nie tak, że tylko słabe. I to od nas zależy, na co się decydujemy. Tak jest ze wszystkim i wszędzie 😉
P.S. Dyskusja i wymiana zdań jest zawsze i wszędzie potrzebna. Więc zapraszam do rozmowy i wymiany poglądów, właśnie to jest cenne, że każdy ma inne …