Stając przed wyzwaniem jakim jest urządzenie ogrodu, zawsze realnie trzeba oszacować swoje siły. Tym bardziej, jeśli zabiera się do tego samemu. Dlatego mam wielkie uznanie dla Bohaterki tego wpisu Marzeny, która samodzielnie dokonała tylu rzeczy i podjęła się takiej niesamowitej metamorfozy ogrodu.
Co więcej, w pewnym sensie została do tego zmuszona, poprzez konieczność opuszczenia swojego wcześniejszego domu i ogrodu. Dodam, że ogrodu, który był jednym z moich ulubionych, urządzony z wielkim smakiem, bardzo gustowny i niesamowicie przytulny. Poświęciłem mu nawet wpis, a dla przypomnienia kilka poniższych zdjęć.
Patrząc na te zdjęcia aż ciężko uwierzyć, że przez jakieś plany urbanizacyjne i miejskie inwestycje, ogród ten zniknął z powierzchni ziemi. Dlatego tym większe moje uznanie dla Marzeny, że się nie poddała i miała na tyle siły i chęci, aby zacząć wszystko od nowa, w innym miejscu.
Tym bardziej, że ogród, który miał stać się jej nowym “rajem na ziemi”, w momencie jak go pierwszy raz zobaczyła, nie wyglądał obiecująco.
Zapraszam więc na krótką foto historię o niesamowitej metamorfozie ogrodu, wielkiej determinacji i ogromnej pracy jaką wykonała Właścicielka.
.
Metamorfoza ogrodu. I niesamowita życiowa historia.
Prace rozpoczęły się w marcu tego roku, oczywiście od tych najcięższych i najbrudniejszych. Czyli rozebranie starego chodnika i ułożenie go w innych miejscach, m.in. pod przyszłą szklarenkę oraz domek narzędziowy. Jak widać Marzena zrobiła to profesjonalnie, przy użyciu narzędzi stosowanych w brukarstwie.
Jednocześnie trzeba było wyruszyć na walkę z chwastami i pozostałością trawnika aby przygotować pole pod przyszłe nasadzenia. Nie było więc rady, tylko opryskiwacz w ręce i do pracy.
Ze starego ogrodu Marzena zabrała ze sobą trochę roślin. Przezimowały w donicach. Udało się ocalić nawet róże, od których rozpoczęła właśnie nasadzenia. Niestety, nie obyło się bez kolejnych przykrych niespodzianek, a konkretnie bardzo słabej ziemi.
Na wierzchu glina, dalej sam piach. Nie pozostało więc innego, jak w miejscu nasadzeń, zrobić porządną wymianę. Słabą ziemię usunąć, a dobą zasypać. Co też Marzena zrobiła.
Mimo, że ogródek jest mały, nie znaczy to, że nie można mieć w nim tego, co się tylko zamarzy. Powstał więc nawet mały zbiornik z wodą.
Pierwszy etap prac można było uznać za zakończony, rośliny zostały posadzone więc wiosna w ogrodzie Marzeny wyglądała już całkiem przyjemnie. Widać zresztą Jej dobrą rękę do roślin, bo jak przystało na tą porę roku, wszystko zaczęło już kwitnąć.
To jednak nie był jeszcze koniec tej metamorfozy ogrodu. Cały czas dosadzane były rośliny i dostawiane kolejne dekoracje.
A jakby tego było mało, zapadła kolejna ważna decyzja: wody w ogrodzie jest jednak stanowczo za mało. Efektem tego był kolejny zbiornik, który Marzena własnoręcznie zamontowała i urządziła.
Powstał nawet niewielki domek dla elfów, które zamieszkały nad wodą.
Ponieważ nowy ogródek Marzeny nie jest duży, za to Marzena ma bardzo dużo pomysłów i niezliczoną ilość dekoracji, trzeba dla nich wszystkich znaleźć jakieś miejsce. Stąd wykorzystuje każdą powierzchnię, nawet ogrodzenie, na którym swoje miejsce znalazły ozdobne donice, a w nich m.in. paprocie, begonie i fuksje.
Nowy ogródek Marzeny jest zupełnie inny jak ten poprzedni. Przede wszystkim jest dużo mniejszy, ale poprzez to jest bardziej przytulny. Ma zupełnie inny charakter, ale zdecydowanie odzwierciedla romantyczną duszę swojej Właścicielki.
Jak sama mówi uwielbia w nim spędzać wolny czas i cieszyć się każdym elementem. Mimo, że jest w nim jeszcze trochę do zrobienia, to już teraz można podziwiać jaką wielką przeszedł metamorfozę. Ile zostało włożone pracy, a przede wszystkim serca i zaangażowania w każdy jego zakątek.
Na realizację czeka jeszcze chodnik, a także szereg drobiazgów, które już znajdują się w głowie Marzeny. Jak sama mówi, ogród ten nigdy nie będzie skończony, bo zawsze będzie coś nowego wymyślała. Zawsze coś posadzi, przesadzi czy dokupi, bo jak widać jest wielką miłośniczką dekoracji.
Mimo to, patrząc na zdjęcia sprzed kilku miesięcy i obecne, trudno nie zauważyć jaką wielką zmianę przeszedł ten ogród.
Ile zostało włożonej pracy i zaangażowania.
Dlatego Marzena jest dla mnie wielką bohaterką. Przede wszystkim ze względu na to, że nie poddała się po stracie swojego wcześniejszego ogrodu. Śmiem twierdzić, że niewiele osób byłoby w stanie to zaakceptować i rozpocząć wszystko od nowa. Zapomnieć o pracy włożonej w poprzedni ogród, i z takim zapałem i zaangażowaniem budować kolejny.
Postawa Marzeny daje więc przykład, że takie postępowanie się opłaci, pozwala zapomnieć o złej przeszłości i znaleźć swoją nową drogę na przyszłość. Ale też jej historia, to dowód wielkiej ogrodniczej pasji, że nieważne gdzie i jak, ale wszędzie warto budować swój kawałek ogrodowej przestrzeni. Rośliny, które uratowała przed zniszczeniem, wykopując je ze starego ogrodu i pielęgnując przez całą zimę aby wiosną dać im nowe życie, to kolejny dowód, że Marzena to ogrodniczka z krwi i kości.
Cieszę się, że mogłem Ją poznać, i że podzieliła się ze mną tą niesamowitą historią. Myślę, że Jej historia pomoże niejednej osobie i pokaże, że nie można się poddawać. Mimo, że teoretycznie sytuacja jest trudna, coś się skończyło, to jednak trzeba o tym zapomnieć i z pełnym zaangażowaniem budować coś nowego. A czas pokaże, że było warto. Dzięki Marzena! 🙂
A na koniec tradycyjna prośba do Ciebie, jako Czytelnika bloga:
Polub, a jeśli uznasz za ciekawe udostępnij.
- Ognisko czy palenisko? - 9 października 2024
- Jesień w sadzie: jak sobie ułatwić zbiory owoców - 7 października 2024
- Grabienie liści w sadzie – dlaczego jest konieczne - 4 października 2024
Imponująca metamorfoza! To niesamowite, jak na tak niewielkim obszarze można zmieścić tak wiele. Zarówno altana, jak i pergole, zbiornik wodny i mnóstwo roślin! Jestem pod wrażeniem!
Wspaniała zmiana. Uwielbiam takie kwieciste ogrody pełne roślinności i gustownych dodatków. Też jestem posiadaczką niewielkiej działki, ale bardzo o nią dbam i poświęcam pełnię uwagi. Niedługo przeprowadzamy się do własnego domu ze znacznie większym ogrodem. Już nie mogę się doczekać i planuję co tam sobie posadzę i jak zaaranżuję. Za to wielkim marzeniem mojego męża jest basen w naszym ogrodzie. Wybrał już sobie producenta takich basenów i model, więc kto wie, może się zgodzę 🙂