Jeśli posiadasz ogród, a do tego jeszcze trawnik, prędzej czy później (a raczej prędzej), staniesz przed dylematem, że trzeba czymś go kosić. Rozwiązań w tym zakresie jest dużo, rodzaju sprzętu i producentów również, o czym pewnie wiesz. Innymi słowy jest nie tylko McCULLOCH. Jednak nie każdy sprzęt wszędzie się sprawdzi, a dokładnie nie wszędzie, wszystkim będzie się wygodnie pracowało. Głównym kryterium w tym zakresie, jest oczywiście wielkość trawnika.
Dlatego jeśli Twój trawnik liczy sobie kilkanaście, kilkadziesiąt czy więcej arów, warto rozważyć już pracę traktorkiem ogrodowym. Ich wybór jest duży, podobnie jak wszystkich innych kosiarek. Oczywiście jak wszystko, są lepsze i gorsze. Dlatego stojąc przed wyborem, warto się czymś sugerować. Choćby takim wpisem jak ten.
W którym postaram się przybliżyć Ci traktorek ogrodowy McCULLOCH M115-77TC, który obecnie testuję w swoim ogrodzie.
Krótko o marce
Firma McCULLOCH to amerykańska firma z ponad sześćdziesięcioletnią historią, oferująca między innymi pilarki, wielofunkcyjne traktory, wykaszarki, kosiarki, odśnieżarki czy dmuchawy do liści. Jednym słowem praktycznie cały osprzęt używany w pracach ogrodniczych.
Jednak to co dla mnie jest najistotniejsze to fakt, że w 1999 r. McCulloch sprzedał swój europejski oddział firmie Husqvarna AB. Dziewięć lat później Husqvarna uzyskała prawo do marki McCulloch na rynku północnoamerykańskim i od tego czasu McCulloch jest marką należącą do Husqvarna Group.
To chyba wystarczający argument aby firmę McCULLOCH traktować poważnie. Podobnie jak samą Husqvarnę, o czym swego czasu wspominałem: Jak ważny jest dobry serwis i dlaczego cenię sprzęt Husqvarna?
Dlatego tym bardziej cieszę się, że mam okazję spróbować i pokazać Wam traktorek McCULLOCH M115-77TC.
.
McCULLOCH M115-77TC
To mały traktorek ogrodowy, dedykowany do trawników o powierzchni około 20arów (2000m2). Przede wszystkim ze względu na niedużą, jak na traktorki, szerokość koszenia wynoszącą 76cm. Jednak ta pozorna “wada” szybko zmienia się w zaletę jeśli mówimy o ogrodach, w których trzeba dużo manewrować, “wciskać się” pomiędzy rośliny czy w inne zakamarki.
Podstawowe parametry techniczne wg. producenta:
- Szerokość koszenia: 76cm
- Typ silnika: Briggs&Stratton PowerBuilt
- Pojemność silnika: 344 cm³
- Moc: 6,3 kW przy 2800 obr./min
- Skrzynia biegów: manualna
- Ilość biegów: 6 do przodu, 1 do tyłu
- Regulacja wysokości koszenia: ręczna 6 stopniowa
- Kosz zbierający: 200 litrów
- Ilość noży tnących: 1
- Pojemność zbiornika paliwa: 5,7 litra
- Pojemność zbiornika oleju: 1,42 litra
- Funkcja mielenia trawy: nie, dostępna jako opcja
Dodatkowe elementy:
- regulowany fotel
- ergonomiczna kierownica
- końcówka szybkozłącza do mycia agregatu koszącego
- dźwiękowy sygnał napełnienia kosza
- czujnik wyłączający traktor po zejściu z fotela
- czujnik wyłączający koszenie po wbiciu biegu wstecznego
Podstawowe przyrządy sterujące:
Kierownica. Ładna, dobrze leży w rękach. A dla estetów i “gadżeciarzy” dodam, że przypomina trochę kierownicę samochodu sportowego. Spłaszczona na dole, z żółtą, centrującą wstawką na górze.
Dźwignia ssania i obrotów silnika. Żółw wolne, zając szybkie.
Dźwignia zmiany biegów. Dodam, że nie działa tak jak w samochodzie, że rozpędzając się, zmieniamy biegi. Tu bieg wbija się jeden i na nim cały czas jedzie. Chcąc zmienić, trzeba się zatrzymać i wybrać inny.
Biegi 5,6 służą do szybkiego przejechania, raczej bez koszenia. Na biegach 3,4 najwygodniej się kosi. A biegów 1,2 praktycznie nie używam. Ciągnik wolniutko jedzie, prawie stoi w miejscu. Można ich ewentualnie użyć przy koszeniu bardzo długiej trawy lub np. przy wjeździe do garażu.
Dźwignia podnoszenia agregatu i zmiany wysokości koszenia. Ja koszę na “2”. Idealnie równiutko strzyże trawę.
Dźwignia załączająca agregat koszący (uruchamiająca nóż). Tylko dwa położenia.
Sprzęgło i hamulec nożny w jednym. Po wbiciu odpowiedniego biegu i zwolnieniu sprzęgła traktorek rusza do przodu. Po wciśnięciu, hamuje i zatrzymuje się.
Dźwignia hamulca ręcznego. Postojowego.
Stacyjka i włącznik świateł.
Dźwignia podnoszenia i wyładunku kosza.
I to wszystko jeśli chodzi o elementy sterujące. Nie jest tego dużo, wszystko działa raczej intuicyjnie. Mniej więcej po 15 minutach można się wszystkiego nauczyć i ze wszystkim oswoić.
Dodatki, które warto dokupić:
Szczotka. Do omiatania traktorka po pracy.
Słuchawki. Koszący traktorek, jak wszystkie tego typu urządzenia, jednak trochę hałasuje. Szkoda niszczyć sobie słuch.
Kanister na paliwo.
.
Przygotowanie do pracy McCULLOCH M115-77TC
Nie jest trudne. I przy nowym traktorku, sprowadza się właściwie do nalania paliwa.
A przy okazji, skoro jesteśmy przy silniku. Briggs&Stratton. Dla znawców tematu, nie trzeba chyba niczego dodawać. A dla pozostałych to gwarancja jakości, solidności i bezawaryjnej pracy. Oczywiście przy zachowaniu podstawowych zasad eksploatacyjnych. Tzn. przede wszystkim odpowiedniego paliwa i zmian olejów.
Natomiast dla tych, którzy lubią “grzebać” przy sprzęcie i są zawiedzeni, że obsługa przed wyjazdem sprowadza się jedynie do nalania paliwa, dodam, że można jeszcze sprawdzić ciśnienie w oponach.
Koszenie
Banalnie proste. Sprowadza się do kilku ruchów:
- odpaleniu silnika
- wybrania dźwignią wysokości koszenia np. 2
- wybrania dźwignią prędkości jazdy (biegu) np. 4
- zwiększeniu dźwignią obrotów: na zająca
- załączeniu dźwignią agregatu koszącego
- zwolnieniu hamulca i jazdy.
I jazda trwa do momentu jak usłyszymy piszczący dźwięk oznaczający napełnienie kosza. Wówczas rozłączamy agregat koszący i tym samym koszenie ustaje. Jedziemy na miejsce wysypu trawy. Zatrzymujemy się, bez zsiadania, dźwignią podnosimy kosz i wysypujemy ścięta trawę.
Odjeżdżamy i kontynuujemy koszenie.
Samo koszenie to właściwie jazda jak każdą inną kosiarką. Czyli manewrowanie tam gdzie mamy trawę.
Ale warto zwrócić uwagę na jedną sprawę. Agregat koszący jest pod kosiarką czyli generalnie musimy najechać na miejsce koszone. Jednak jest tak skonstruowany, że z jednej strony nieco wystaje poza obrys kosiarki. Jest to bardzo wygodny element, który umożliwia dokoszenie np. przy drzewkach czy obrzeżach, bez konieczności najeżdżania na nie.
I kosimy. Chociaż poza samym koszeniem, jazda też daje trochę przyjemności. Kto jeździł kosiarką, ten wie o czym mówię. Kto nie, musi spróbować.
.
Wady
Niestety. Nic nie jest idealne. Nawet kosiarka McCULLOCH, sygnowana przez moją ulubioną Husqvarnę.
Podstawowy element, który mi się nie podoba i moim zdaniem utrudnia pracę to konstrukcja i położenie sprzęgła/hamulca nożnego. Jest mocno uniesiony, przez co stopę trzyma się trochę niewygodnie, a sam pedał obsługuje się czubkiem stopy, palcami. Powoduje to trochę słabe wyczucie i poprzez to lekkie “szarpanie”, szczególnie przy ruszaniu. Zresztą pedał chodzi dość ciężko, niepłynnie, co również utrudnia płynne ruszanie. Oczywiście to też kwestia wyczucia, ale jednak, położenie trochę nieszczęśliwe.
No i druga sprawa, o której boleśnie się przekonałem. Traktorek, jak prawie wszystkie, ma specjalny otwór, na napoje. To ta “dziura” w nadkolu za dźwignią zmiany wysokości koszenia.
Problem jest w tym, że przy podnoszeniu kosza, dźwignia kosza, metalowa rura przechodzi przez światło tego otworu, dotykając aż nadkola. Nie trudno sobie wyobrazić, że gdyby była tam butelka zostałaby zgnieciona.
Jednak butelka to tylko mały problem. Ja miałem gorszy. Włożyłem tam sobie telefon… I zapomniałem otwierając kosz, patrzyłem zresztą do tyłu jak sypię…
Niestety o telefonie mogę już wyrażać się tylko w czasie przeszłym. Został zmiażdżony, dosłownie się zgiął w połowie, ekran się rozlał…
A przecież otwór ten mógłby spokojnie być na drugim nadkolu, a nie po stronie dźwigni otwierającej kosz.
.
Zalety
Poza powyższymi wadami, reszta jest ok.
Traktor, sprawuje się dobrze. Kosiłem nim już trzykrotnie, swój trawnik o powierzchni około 25 arów. Nie było problemów. Jednokrotne koszenie zajmuje mi około 1,5 godziny, ale to głównie ze względu na dość dużo manewrowania między nasadzonymi drzewami oraz licznymi chodnikami i obrzeżami. Jednokrotne koszenie, to spalanie około 3 litrów paliwa. Gdyby było mniej manewrowania, zrobiłbym to szybciej i mniejszą ilością paliwa. Jednak i tak uważam to za wynik zadawalający.
Ze względu na swoje niewielkie rozmiary traktor jest w stanie praktycznie wszędzie dojechać. Wszędzie się przeciśnie, praktycznie wszystko skosi. Mam w swoim ogrodzie dosłownie tylko dwa miejsca, gdzie nim nie dojadę. Ale to wina tych miejsc i rozwiązań, a nie traktora.
Jest prosty w obsłudze. Ilość elementów, dźwigni do obsługi nie jest duża. Wszystko działa intuicyjnie i tak też jest obrazkowo oznaczone.
Bardzo przydatny jest dźwiękowy sygnał napełnienia kosza. Nie trzeba się zatrzymywać i sprawdzać czy “to już”. Po prostu jeździ się i kosi do momentu aż zacznie piszczeć. Potem się rozładowuje i kosi dalej.
Ma światła. Czyli można kosić nawet do zmroku. Szczególnie ważne dla tych, którzy długo pracują i za koszenie zabierają się dopiero późnym popołudniem.
Traktor ma też przystępną cenę. Opisywany model to koszt około 7 tysięcy złotych. Oczywiście trzeba też mieć świadomość, że ta cena powoduje też jego prostotę. Nie jest to traktorek do zadań “specjalnych” czy np. prac komunalnych. Nie jest to też traktorek “z górnej” półki czyli np. wspomnianej husqvarny czy chociażby john deere, które posiadam. I widać to trochę w jakości materiałów i ogólnym prowadzeniu. Jednak przy pracy w niczym to nie przeszkadza.
.
Proste czynności serwisowe
Obsługa traktorka, poza oczywistym tankowaniem i czyszczeniem, wymaga od czasu do czasu minimalnych innych czynności. Np. sprawdzenia i zmiany oleju, którą pierwszą należy wykonać po około 5 godzinach pracy. Czyli u mnie, po trzech koszeniach.
Zmiana jest banalnie prosta. Wystarczy podłożyć rynienkę, która jest na wyposażeniu, odkręcić jedną śrubę i spuścić olej. Następnie przez drugi otwór wlać. I koniec.
.
Dwa słowa na koniec
Czy warto myśleć o traktorku ogrodowym?
Jeśli ma się do koszenia już około 20 arów, warto. Dodam, że tradycyjną kosiarką, koszę moje 25 arów około 4 godzin, a traktorkiem 1,5. Jest różnica.
Czy warto myśleć o traktorku McCULLOCH M115-77TC?
Warto, jeśli ma się ograniczony budżet. Za stosunkowo niewielką cenę, ma się traktorek z koszem, spełniający wszystko to, co w przydomowym ogrodzie traktorek wykonać powinien.
Do tego z niezawodnym, praktycznie najlepszym z możliwych silników Briggs&Stratton, a do tego sygnowany przez Husqvarnę. To chyba wystarczające argumenty aby uspokoić nawet największych pesymistów.
Dodam jeszcze, że skoro jest sygnowany przez Husqwarnę, to w jej salonach można go kupić. I do tego zachęcam, aby robić to tam, a nie w przypadkowych miejscach lub na “marketowych” promocjach. Kupno w salonie/serwisie daje możliwość odebrania go “poskładanego”, wyregulowanego, sprawdzonego i gotowego do pracy. A to także gwarancja pewności i bezpiecznej, bezawaryjnej pracy.
- Najciekawsze betonowe ozdoby do ogrodu - 21 listopada 2024
- Zimowanie roślin w szklarni z poliwęglanu - 19 listopada 2024
- Stare rzeczy w ogrodzie , czyli busem przez polskie ogrody SEZON 7 – OGRÓD 17 - 15 listopada 2024
Dzięki za porady! Ja co prawda kupiłem używany traktorek Kubota i nie zamieniłbym go na nic innego 🙂 powodzenia z koszeniem.
Witam,
jak po tych czterech latach sprawuje się traktorek?
Dzień dobry.
Zakupiłam traktorek traktorek maculloch 3 lata temu. Co mogę powiedz: traktorem ma wąski włót trawy przez co się zapycha i trzeba zdejmowac kosz, który jest bardzo ciężk, żeby przepchać wylot. Bardzo szybki popsul się dźwięk zapełnienia kosza. Elementy traktorka są słabo zabudowane, dlatego trawa dostaje się poprostu wszędzie.. Nawet sprężyny trzymające kosz się popsuły i kosz się otwiera. Ma wolne przyspieszenie, pod niewielkie wzniesie ma problem podjechać. Właściwie cały czas się z nim coś dzieje. Jest to mój pierwszy traktorek ogrodowy więc nie mam porównania z innymi markami. Ale moge powiedzieć napewno że dziś kupiłabym inna markę.
czesc. zmieniales moze juz paski w tym traktorku? podpowiesz jakie wymiary?
Niestety nie mam go już w tym momencie…. Wcześniej służył mi 3 sezony i nic z nimi nie robiłem.