Być może przypominasz sobie wpis: Nie masz planów na 3 – 5 lipca 2015r? Przyjedź do Otmuchowa na LATO KWIATÓW! To dobrze bo był on zapowiedzią tego, co właśnie teraz się odbyło, czyli imprezy pt. Lato Kwiatów 2015 w Otmuchowie.
Jeśli czytałeś wpis zapowiadający uważnie, to wiesz, że staram się unikać komentowania imprez około ogrodniczych. Ale dla Lata Kwiatów muszę zrobić wyjątek, ponieważ jest to impreza wyjątkowa to raz, a dwa, że odbywająca się w mojej gminie, 5 kilometrów od mojego domu. Grzechem byłoby więc to przemilczeć.
A skoro zdecydowałem się to opisać, mam nadzieję, że będziesz miał z tego powodu trochę przyjemności. Zapraszam na krótką relację, z dużą ilością zdjęć. Starałem się to przedstawić tak, żebyś poczuł się tak, jakbyś tam był, przechodził ulicami i oglądał wszystko to, co się tam znajduje. Czyli nie tylko same rośliny, ale także całą otoczkę tego święta kwiatów, włącznie ze straganami i całym ogólnym „zamieszaniem”.
Zatem rozpoczynamy odwiedziny na imprezie Lato Kwiatów 2015 w Otmuchowie. Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić to jest oczywiście dojechać. O ile to nie stanowi większego problemu, to zaparkowanie samochodu jest już niemałym wyzwaniem. Tym większym, im bliżej chcemy dojechać. Co prawda na co drugiej posesji są zorganizowane mniejsze lub większe parkingi, a każdy skrawek terenu zamieniony jest w parking miejski, ale i tak okazuje się to niewystarczające. Przyjmijmy jednak, że etap parkowania prędzej czy później, lepiej czy gorzej uda się zaliczyć i spokojnie można rozpocząć wędrówkę do centrum wydarzeń. O tym, że jesteśmy we właściwym miejscu, czyli w mieście lata kwiatów, utwierdzają nas już posesje, które mijamy. Oczywiście całe w kwiatach.
I tak wolnym krokiem zbliżamy się do rynku Otmuchowa, gdzie znajduje się centrum wydarzeń. Wszystkie dochodzące uliczki zamienione są w uliczne bazary, co utwierdza nas, że jesteśmy na dobrej drodze. Widać też już na górce Zamek, na terenie którego odbywają się główne wystawy, interesujących nas roślin w tym oczywiście kwiatów.
Czym bliżej rynku jesteśmy, tym bardziej zagęszcza się sytuacja, zarówno pod względem straganów jak i samych oglądających. Jednak jesteśmy na to przygotowani i śmiało mieszamy się z tłumem.
W końcu wkraczamy do centrum wydarzeń, czyli na rynek w Otmuchowie. Choćbyśmy tego nie zauważyli, to ilość straganów, a także wszechogarniających zapachów różnych grilli, mięs, kiełbas itd., szybko i skutecznie nam to uświadomi.
Zanim udamy się na główne wystawy roślin, wypada zrobić rundę honorową przez rynek i zobaczyć najważniejsze punkty programu i samego Otmuchowa. Oczywiście, przede wszystkim, przygotowaną specjalnie na tą imprezę scenę, na której przez całe trzy dni coś się dzieje, ktoś przemawia, tańczy, śpiewa czy występuje. Jeśli kogoś mocniej to interesuje, to naturalnie można wcześniej zapoznać się programem i „wszczelić” się z wizytą na wybraną godzinę.
Następnie wypada przynajmniej spojrzeć na zabytkowy Kościół i powoli można zacząć kierować się w stronę głównego punktu programu, czyli Zamku i Urzędu Miejskiego, gdzie zlokalizowane są wystawy roślin.
Po drodze mijamy jeszcze stoisko Radia Opole.
I już znajdujemy się w uliczce prowadzącej wprost do Urzędu Miejskiego.
Oczywiście tam zmierzamy, mijając „póki co”, zlokalizowane po bokach stoiska i stragany.
I po kilku krokach jesteśmy już na schodach do Urzędu, otoczeni rzecz jasna licznymi kwiatami oraz pięknie przygotowanymi dekoracjami.
Będąc już o krok przed wejściem do budynku, na samym szczycie schodów, odwracamy się na moment aby z góry spojrzeć na rynek i całe to kolorowe „targowisko”.
Przechodząc przez budynek Urzędu i następnie znajdujący się za nim dziedziniec i parking, mijamy wystawy kwiatów i stoiska wystawców po to, aby udać się na znajdujący się na górze Zamek. Właśnie od Zamku najlepiej zacząć zwiedzać i oglądać wystawy, a następnie schodząc skupić się na wystawcach roślin i straganach, a także być może kupić to i owo.
Zatem idziemy zabytkowym podejściem na zamek, oczywiście w tłumie innych zwiedzających. Innej możliwości nie ma, droga jest wąska, a ludzi bardzo dużo.
Po drodze mijamy różne kompozycje z kwiatów żywych i sztucznych by ostatecznie znaleźć się na Zamku.
Do Zamku wchodzi się bocznymi drzwiami, a następnie przechodzi się salami i korytarzami oglądając przygotowane wystawy. Głównie kwiatów, ale nie tylko bo także minerałów, porcelany, biżuterii i innych przeróżnych historii. Wchodząc do zamku i przechodząc korytarzami, co chwilę mamy możliwość wyjrzeć przez okno na zamkowy dziedziniec. A ponieważ jest tam chyba ze 40 stopni, to od razu jesteśmy zadowoleni, że znajdujemy się w Zamku, gdzie panuje przyjemny chłód, niczym w klimatyzowanym lokalu.
Jednak nie przyszliśmy się tu chłodzić tylko podziwiać. Więc skupiamy się ekspozycjach, które mniej więcej wyglądają jak poniżej. Wystaw, „stylów” i kompozycji jest sporo, więc każdy powinien zobaczyć coś dla siebie.
Będąc na samym końcu trasy zwiedzania przez zamek i mając już przesyt wystaw kwiatów ciętych, zaczynamy odczuwać chęć powrotu na dziedziniec Urzędu i wmieszania się w wir kramów i stoisk, gdzie w końcu będziemy mogli coś kupić. Zanim to jednak nastąpi, obowiązkowo musimy wyjść na taras zamkowy i zaliczyć spojrzenie na jego dziedziniec.
Następnie powrót do jego wnętrz i schodami zejście w dół, aby wyjść głównym drzwiami na dziedziniec.
Pod taką właśnie „kopułę”.
Na dziedzińcu robimy jeszcze tylko szybki rzut oka na sytuację, widzimy jakąś małą scenę, na której też coś się dzieje i przechodzimy dalej.
Jeśli nie jesteśmy zainteresowani wizytą w zamkowej restauracji, to wyruszamy z dziedzińca zamkowego i tą samą wąską drogą schodzimy do miejsca wystaw roślin.
No i jesteśmy. A tu jest jak w ulu, kupić można właściwie każdą roślinę. Od dużej do małej, przez pospolite do mniej pospolitych. Od tanich do drogich. Teren gdzie odbywa się kiermasz roślin i mają stoiska dziesiątki wystawców, to cały dzieciniec i parking Urzędu Miasta, cały teren wokół niego oraz większa część parku zamkowego. Ogólnie bardzo duża przestrzeń zajęta pod rośliny, taka jedna wielka, ogromna szkółka. Więc nie ma co dłużej gadać, tylko idziemy i oglądamy, a także kupujemy.
I tym sposobem zobaczyliśmy większość wystawców roślin, krzewów, drzew, kwiatów, traw i co tam jeszcze było. Opuszczając powoli tą część naszej wyprawy, mając dwie ręce zajęte siatkami z zakupionymi roślinami, wchodzimy ponownie do budynku Urzędu Miejskiego, gdzie przechodzimy przez kolejną wystawę kwiatów, tym razem doniczkowych. Ale nie tylko.
W normalnym stanie rzeczy jesteśmy już dość mocno zmęczeni, a tak właściwie to dopiero połowa programu. Co prawda zaliczyliśmy już część związaną z roślinami, ale przed nami jeszcze bogactwo kramów i stoisk, gdzie możemy kupić dosłownie wszystko. Najgorsze jest jednak to, że mamy dwie ręce zajęte zakupami ogrodniczymi i nie mamy specjalnie co z tym zrobić. Dlatego wypadałoby to zanieść do samochodu, tam zostawić oraz jako tako zabezpieczyć aby się nie ugotowało i szybciutko wrócić i „przelecieć” się po straganach. Bo nie wypada być w Otmuchowie i nie „zaliczyć” tej całej bogatej otoczki.
A do obejrzenia mamy sprzedawców zlokalizowanych zarówno w Zamku, jak i na powietrzu. Ci w zamku oferują z reguły te „lepsze” towary jak np. porcelanę, motyle, czy obrazy na materiałach. Ponadto ręcznie robioną biżuterię, kamienie szlachetne, minerały i różne tego typu, mniej lub bardziej potrzebne drobiazgi.
Natomiast na zewnątrz to już cała paleta różności, od tych wykwintnych, przez mniej wykwintne, a na „odpustowej” tandecie kończąc. Kupić można praktycznie wszystko, rzeczy potrzebne i niepotrzebne. Najgorzej mają osoby z dziećmi, które muszą się liczyć z całą masą kuszących atrakcji. Zatem idziemy „na stragany”.
Poza typowymi straganami z różnościami jest też oczywiście cała paleta wystawców oferujących różnego rodzaju artykuły i dekoracje ogrodowe. Od ozdób drewnianych, przez wiklinę, kamienie, a na meblach ogrodowych kończąc. W końcu to Lato Kwiatów, czyli właściwie święto ogrodów.
Dla miłośników malarstwa i rzeźby oczywiście również coś się znajdzie.
I wspomniana wcześniej grupa odpustowych straganów, gdzie możemy kupić wszystko tylko niewiadomego pochodzenia, składu i jakości. Odwiedzając Lato Kwiatów po raz któryś, można jednak dopatrzyć się pewnej prawidłowości. Im dalej od centrum wydarzeń, czyli centralnego Urzędu Miasta i wystaw kwiatowych, tym jakość straganów i oferowanych produktów spada. Jednak to tak na marginesie, granica jakości i tolerancji jest przecież płynna i różnie definiowana.
Jeśli będąc na Lecie Kwiatów zechciałbyś się jakkolwiek ubrać, to oczywiście masz taką możliwość.
Pobawić się w wesołym miasteczku także.
I przejechać się na umęczonych zwierzętach również.
Ponadto skorzystać z licznych, ale to bardzo licznych usług.
A nawet nabyć maszynkę do artystycznego krojenia warzyw.
Przechadzając się pomiędzy straganami i krążąc wokół rynku, wypada na chwilę przysiąść, odpocząć i pooglądać wydarzenia na scenie. W zależności o jakiej godzinie jesteśmy, to taki mamy repertuar, ale dla każdego coś dobrego powinno się znaleźć.
I na koniec naszego pobytu, po udanych zakupach, można coś zjeść. Oczywiście jeśli lubimy i dopuszczamy opcję jedzenia „ulicznego”. Wygląda ładnie, smakuje w miarę dobrze, o reszcie lepiej nie myśleć. Jeśli ktoś był kiedyś nad Bałtykiem i zna smak tamtejszego jedzenia w przydrożnych barach, to tu może spodziewać się czegoś podobnego. Nawet ceny są zbliżone, czytaj wysokie. W każdym razie wybór „restauracji” jest przeogromny, nie będzie większego problemu aby coś znaleźć.
Więc skorzystamy, zjemy coś obiadowego. Zamówimy średnią porcję mięsa z opiekanymi ziemniaczkami, za “jedyne” 25 złotych.
A na deser, na sąsiednim straganie, mamy możliwość przekąsić coś na słodko.
I oczywiście napić się kawy. O piwie nie wspomnę.
Pozornie wydawałoby się, że mamy już wszystko. Rośliny, pamiątki straganowe, byliśmy na wesołym miasteczku i pod sceną, a nawet jesteśmy najedzeni. Jednak jest jeszcze jedna grupa specjałów, których nie możemy pominąć: wyroby regionalne. Od miodów, nalewek, oscypków, serów, a na chlebach, kiełbasach, smalcach i tym podobnych kończąc. Jest to niewątpliwa okazja aby zaopatrzyć się do domu, oczywiście w sytuacji, jeśli takie specjały preferujemy. Ja nie preferuję, wiec nie skorzystałem.
Prawie zapomniałbym o owocach z całego świata, które oczywiście także są.
Teraz już, z czystym sumieniem, możemy pomyśleć o odwrocie i opuszczeniu Lata Kwiatów 2015 w Otmuchowie. Zaliczyliśmy wszystkie atrakcje, co zajęło nam około czterech godzin. Jeszcze tylko udany manewr wyjazdu z zatłoczonego parkingu, który był przewidziany na 100 samochodów, a weszło 150 i wyjazd będzie można uznać za udany. Nie możemy jednak zapomnieć, że mimo tego iż jesteśmy najedzeni, obwieszeni pamiątkami i innymi gadżetami, to jednak celem naszego przyjazdu były rośliny, a w szczególności kwiaty. Tych rzeczywiście było dużo, było co zobaczyć, w czym wybierać i co kupić. Mamy to oczywiście wszystko w pamięci, częściowo także w bagażniku samochodu, więc wyjazd można uznać za co najmniej udany. Gdyby jeszcze nie ten upał.
I czy było warto przyjeżdżać? Wydaje się, że tak. Cel główny został osiągnięty, dużo ciekawych roślin można było zobaczyć i kupić. Co prawda, na co dzień, też jest to możliwe w większości szkółek, ale tutaj przynajmniej mieliśmy wszystko w jednym miejscu, dużą różnorodność i dobry wybór. Ceny roślin również były wyjątkowo zrównoważone, być może wymuszała to dość duża konkurencja. Przy okazji spędziliśmy ciekawie dzień, kupiliśmy trochę innych niepotrzebnych rzeczy, ale było miło i przyjemnie. W następnym roku warto będzie to powtórzyć.
- Ognisko czy palenisko? - 9 października 2024
- Jesień w sadzie: jak sobie ułatwić zbiory owoców - 7 października 2024
- Grabienie liści w sadzie – dlaczego jest konieczne - 4 października 2024
Dziękuję, za piękną i obszerną relację z tego wyjątkowego miejsca. Poczułam się jakbym prawie tam była ….kocham takie miejsca, pozdrawiam 🙂
Byłam,widziałam i oceniam że opis w 100%zgodny z prawdą.Było cudnie kolorowo a rośliny i kwiaty zachwycające(szczególnie stare odmiany np.ostróżki i łubin).Bardzo dziękuję za zdjęcia.
Ekstra Fotorelacja!!!
Świetna sprawa, takie wydarzenia. Chodź być nie mogłam, pocieszam się Twoimi zdjęciami. Fantastycznie jest być w takim miejscu gdzie zrzesza się tylu pasjonatów i miłośników roślin i kwiatów. Pozdrawiam
Jakoś przeżyję to, że ominęły mnie skrzynie pełne tęczowych żurawek i piękne hortensje, ale zamiast podróży na drugi koniec kraju wybrałam spacer nad morze.
Swoją drogą rzut beretem ode mnie są ogrody Hortulus i wstyd się przyznać, ale nigdy nie było mi do nich po drodze (w przeciwieństwie do ogrodów na drugim końcu kraju, czy Europy).
Wow. Pięknie, pięknie, pięknie. Piękna impreza i piękna relacja. Poczułam się jakbym tam była. Każdy szczegół widać, nawet jedzenie. A najbardziej rozbroiły mnie odpustowe pieski 🙂 Chyba organizator powinien podziękować za taką relację bo to jakby nie było promocja imprezy 😉 Gratuluję!